Dwór, definiowany najogólniej jako rezydencja ziemianina (w odróżnieniu od pałacu, będącego – w potocznym rozumieniu – siedzibą arystokraty), mógł być w rzeczywistości zarówno obszernym, dziesięciopokojowym domostwem, jak i nieco tylko większą chałupą o trzech izbach. Z reguły orientowany na godzinę 11, tak aby jego każda ściana była w ciągu dnia choć przez krótki czas nasłoneczniona, stawiany był w rozważnie dobranym miejscu, które uwypuklałoby walory krajobrazowe budowli (np. na malowniczej nadrzecznej skarpie czy niewielkim wzniesieniu) i otaczany parkiem. Względy reprezentacyjne decydowały też o tym, że dwór, w odróżnieniu od wiejskiej chaty, budowano do drogi zawsze frontem, nigdy bokiem.
Aż do połowy XVIII w. siedziby ziemiańskie wznoszono głównie z drewna – wybór tego właśnie materiału częściowo podyktowany był tradycją, ale przede wszystkim rachunkiem ekonomicznym: drzewo niewielkim kosztem można było pozyskać z należących do majątku lasów, a relatywnie prosta konstrukcja budynku pozwalała na powierzenie jego wykonania miejscowym cieślom. Dwory stawiano najczęściej z drzewa sosnowego lub, bardziej cenionego, modrzewiowego, które powszechnie uznawano za typowo polski budulec, odporny na gnicie i dobrze sprawdzający się w naszym klimacie. W kolejnych latach budynek zależnie od potrzeb przebudowywano i rozbudowywano, opatrując go skrzydłami i oficynami, przez co wraz z upływem czasu zatracał on swój pierwotny, symetryczny układ, ale zapewniał domownikom w miarę komfortowe warunki życia. W ten sposób przekształcany mógł więc służyć kolejnym pokoleniom, oczywiście o ile nie padł ofiarą pożaru, co zdarzało się dość często zwłaszcza w dobie powstań czy wojen. Z tej właśnie przyczyny większość dawnych, drewnianych siedzib ziemiańskich nie dotrwała do czasów współczesnych i dlatego zwykle nie zdajemy sobie sprawy, że jeszcze w XIX stuleciu dwór ziemiański był zazwyczaj stawiany z drewna i kryty gontem. Gontem kryto także dwory murowane, z cegły lub kamienia, które często wyposażano w podwójne ściany wewnętrzne, przedzielone pustą przestrzenią z izolującą warstwą powietrza, dzięki czemu latem zapewniały wnętrzom przyjemny chłód, zimą zaś kumulowały ciepło. W XIX wieku upowszechniły się także podwójne okna, które jeszcze w XVIII stuleciu uchodziły ze godne potępienia marnotrawstwo z uwagi na wysoką cenę szyb.
Jeśli na ogół miał dwór postać niskiej, parterowej budowli o symetrycznym układzie pomieszczeń z centralnie usytuowanym wejściem głównym, to wygląd elewacji i szczegóły planu wewnętrznego zmieniały się w czasie. Przykładowo typowym elementem architektury osiemnastowiecznych dworów są alkierze, czyli pokoje usytuowane na obu końcach budynku i wysunięte przed jego lico (czasem tylko od frontu, innym razem również od tyłu), będące dalekim wspomnieniem średniowiecznych baszt narożnych. Budynki wznoszone czy przebudowywane w XIX stuleciu są już alkierzy pozbawione – traci je także na początku XX wieku dwór w Lasochowie. Prostokątna bryła XIX-wiecznych dworów w ogóle ulega uproszczeniu przybierając postać wydłużonego prostokąta, a klasycystycznym elewacjom towarzyszy wysoki dwuspadowy dach z lukarnami na poddaszu oraz dwu- lub czterokolumnowy portyk z trójkątnym tympanonem, pośrodku którego umieszczano herb właściciela, a często także polską lub łacińską dewizę, wysławiającą sam dwór bądź gościnność jego mieszkańców. Ów drewniany ganek czy murowany portyk, zdobiący frontową elewację dworu i wychodzący na położony przed budynkiem, okrągły zazwyczaj gazon i prowadzącą doń, obsadzoną drzewami drogę, jest do dziś najbardziej rozpoznawalnym elementem architektury dworu ziemiańskiego.
W połowie XIX stulecia pojawia się moda na eklektyzm, znajdujący wyraz w niejednolitych, bo stanowiących kompilację elementów zaczerpniętych z różnych epok, fasadach, z których rugowano nieodzowny wydawałoby się portyk, a klasyczną biel tynku zastępowano różnorodnością faktur i materiałów, obkładając ściany cegłą licówką, kamieniem czy drewnem. Owe nowinki architektoniczne znajdowały tyluż gorących zwolenników w środowisku polskich kosmopolitów, co zagorzałych wrogów pośród tradycjonalistów, apelujących o odrzucenie obcych naleciałości i powrót do swojskiego stylu narodowego, uznawanego w dobie zaborów za świadectwo patriotyzmu. Dobitnym wyrazem tego ostatniego trendu, a zarazem dziełem mającym duży wpływ na jego rozpowszechnienie była opublikowana w 1896 roku książka Zygmunta Czartoryskiego „O stylu krajowym w budownictwie wiejskim”. Na fali omawianego prądu na przełomie XIX i XX stulecia podejmowane są próby wypracowania stylu krajowego, odwołującego się bezpośrednio do rodzimej tradycji i historii. Jedną z najbardziej znanych propozycji jest promowany przez Stanisława Witkiewicza styl zakopiański, jednak specyfika tego budownictwa, słabo adaptująca się na nizinach, nigdy nie osiągnęła takiego powodzenia co konkurencyjny styl dworkowy, nawiązujący do klasycystycznych siedzib ziemiańskich. Ten drugi nie tylko szybko zyskał na popularności, ale i wywierał wpływ na polską architekturę jeszcze w pierwszych latach dwudziestolecia międzywojennego: wznoszono w nim wszelkiej maści budynki użyteczności publicznej jak szkoły, poczty czy dworce kolejowe oraz całe osiedla podmiejskich willi, o samych dworach i dworkach (jak „Milusin” Piłsudskiego w Sulejówku) nawet nie wspominając.
Wygląd dworu był jednak pochodną nie tylko estetycznych czy ideologicznie umotywowanych zmian w architekturze, ale także przeobrażeń zachodzących w życiu społecznym. Od drugiej połowy XIX wieku zaczęto przebudowywać i rozbudowywać stare dwory, tak jak miało to miejsce w przypadku dworu lasochowskiego, nowo zaś wznoszone budynki były większe, dzięki czemu udawało się wydzielić w nich pomieszczenia na pokoje gościnne, dziecięce, bibliotekę, palarnię czy – nowość – łazienkę. Trend ten ściśle był powiązany z zachodzącymi w owej epoce przemianami obyczajowymi. Jeszcze w XVIII stuleciu pokoje, zwykle przechodnie (w tzw. amfiladzie), nie miały określonego przeznaczenia, stąd wyróżniano je nie z uwagi na pełnioną rolę, lecz kolor ścian – zamiast jadalni, bawialni czy sypialni istniały pokoje żółte, niebieskie bądź zielone, w których sypiało się, jadało i bawiono, zależnie od potrzeby chwili. Człowiek w XVIII w. właściwie nigdy nie był sam, człowiek wieku XIX natomiast zaczął cenić sobie prywatność, a w ślad za tą nową potrzebą szedł nowy podział przestrzeni, w której wyodrębniano korytarze dające każdemu z pokoi osobne wejście, a także zaczęto odróżniać pomieszczenia reprezentacyjne od intymnych i z góry określać funkcję poszczególnych izb.
Do dworu wchodziło się przez ganek do sieni, obwieszonej myśliwskimi trofeami i dożynkowymi wieńcami, w której zwykle stawiano duży stół, służący do składania nań wierzchniej odzieży. Sień dzieliła wnętrze dworu na dwie części – reprezentacyjno-mieszkalną oraz gospodarczą, obejmującą m.in. kuchnię, izbę czeladną czy spiżarnię, w której przechowywano zapasy i domowej roboty wino. Za pomieszczenie gospodarcze służył także strych, gdzie trzymano sypkie produkty – jak mąka i kasza, składowano różnego rodzaju graty i rupiecie, wreszcie umieszczano zrobioną na miarę z dębowego drewna trumnę, gdyż, jak pisze w swej książce Elżbieta Kowecka, w XIX w. ludzie „w swą ostatnią podróż lubili się szykować zawczasu i godnie”. W zamożniejszych domach, gdzie pomieszczenia kuchenne sytuowane były w oddzielnym budynku, podział przebiegał inaczej – między prywatnymi apartamentami domowników a pokojami reprezentacyjnymi. Dla Nakwaskiej wzorowy „dom [był] złożony z sieni opalanej czyli przedpokoju, Jadalni, Chowalni, Bawialni, Sypialni, Pokoju dla dzieci, Garderoby, Pokoju męzkiego, mieszkań dla gości, do których podług możności i potrzeby dodać by można kaplicę, pokoje dla panien, lub synów starszych, Billardowy i tp.” – z zastrzeżeniem, że przeznaczenie pomieszczeń może się zmieniać zależnie od sytuacji finansowej i potrzeb domowników. Myliłby się jednak ten, kto oczekiwałby po ziemiańskich dworach pokoi utrzymanych w nieskazitelnym porządku i urządzonych z gustem w jednolitym stylu: nie było to wcale regułą. O ile w wielu domach dbano o to, by pomieszczenia reprezentacyjne były schludne i swoim wyposażeniem nadążały za obowiązującą modą, pozostałe pokoje, częstokroć wcale nie grzeszące czystością, zastawione były wysłużonymi sprzętami sprzed lat, nieraz będącymi dziełem dworskiego rzemieślnika. Nie dziwiło też nikogo częste w ówczesnych siedzibach ziemiańskich przemieszanie stylów, gdy w jednym pomieszczeniu gromadzono meble sprowadzone z Berlina, Paryża, Florencji i Petersburga albo ustawiano sprzęty z różnych gatunków drewna czy epok. Wystrój pokoi uzupełniały portrety antenatów, których liczba i sędziwy wiek stanowiły świadectwo świetności rodu, wartościowe malowidła przedstawiające pejzaże, martwe natury, sceny batalistyczne bądź myśliwskie, a wiszące obok obrazków o wartości li tylko sentymentalnej, wreszcie zabytkowe wschodnie kobierce i panoplia czyli wyeksponowana na tle gobelinu broń biała lub palna. Ten niepowtarzalny amalgamat stylów, gdzie cenne pamiątki po przodkach sąsiadowały z równie sfatygowanymi nowomodnymi cackami, nadawał siedzibom ziemiańskim swoisty klimat, którego szczególną cechą było unikanie ostentacyjnego przepychu, uznawanego za wyraz złego gustu i nuworyszostwa.
W tak podzielonym wnętrzu domu dla gospodyni zarezerwowany był buduar, pełen kobiecych bibelotów, z obowiązkowym sekretarzykiem, na którym dama mogłaby odpowiadać na listy, stoliczkiem do robótek ręcznych, a nawet sztalugami bądź pulpitem do rysowania. Przytulny, kobiecy buduar plasował się na pograniczu sfery reprezentacyjnej i prywatnej: było to miejsce w którym pani domu oddawała się lekturze, prowadziła korespondencję i rachunki, ale i przyjmowała zaprzyjaźnione osoby. Na przecięciu tych dwóch sfer mieściły się też gabinet i kancelaria, stanowiące dominium pana domu, których role – zwłaszcza w mniejszych dobrach, gdzie właściciel sam zarządzał swym gospodarstwem – łączyło nieraz jedno pomieszczenie, pełniące poza wyżej opisanymi także funkcję przestrzeni zawodowej. Ponieważ w kancelarii ziemianin przyjmował osoby nie mające wstępu „na salony”, przeto pokój ten miał częstokroć osobne wejście, a nawet mieścił się w oddzielnym budynku, np. rządcówce, czy dosztukowanej do skrzydła dworu oficynie, jak zdarzało się to w przypadku wielkich majątków, zatrudniających jako pracowników kancelarii szereg urzędników. Na wyposażenie gabinetu składało się potężne biurko z kompletem przyborów do pisania i wygodnym fotelem, krzesła bądź fotele dla interesantów, czasem sofa, dalej: szafy przeznaczone do przechowywania dokumentacji i fachowej literatury, kasa na pieniądze, wreszcie – aż do lat 70. XIX w. – wypełnione piaskiem spluwaczki, bez których nie mogło się obyć żadne tłumniej odwiedzane pomieszczenie. Trzymano tu księgi rachunkowe, plany budynków dworskich, próbki produktów rolnych a także dwa utensylia pozwalające zapobiegliwemu gospodarzowi przewidywać pogodę: barometr oraz słój z wodą i piaskiem, w którym żyły piskorze, mające zwyczaj przy gwałtownym spadku ciśnienia podpływać ku powierzchni, dając w ten sposób znać o nadchodzącej zmianie aury.
Kolejnym nieodzownym we dworze pokojem była jadalnia, gdzie domownicy spotykali się na posiłkach – jej ściany, w obawie przed zachlapaniem, często obkładano nie tapetą, jak w innych pokojach, lecz boazerią albo… ceratą. Pośrodku tego pomieszczenia stał duży, najczęściej rozsuwany stół z kompletem krzeseł, zaś pod ścianami, udekorowanymi pejzażami, martwymi naturami czy portretami przodków, rozstawiano pozostałe meble: kredensy, w których przechowywano srebra i serwisy, konsolki, na których można było postawić przyniesione z kuchni półmiski, wreszcie stolik z marmurowym blatem, na którym służący umieszczali samowar, uprzednio rozpaliwszy go w sąsiednim kredensie, czyli niewielkim pomieszczeniu przeznaczonym do przechowywania zastawy stołowej oraz obrusów.
Ważne miejsce zajmowała w siedzibie ziemiańskiej biblioteka, świadcząca o majętności domu, gdyż po liczbie posiadanych książek można było w XIX stuleciu ocenić zamożność ziemiańskiej rodziny: o ile w uboższych dworach zajmowały one ledwie jedną czy dwie półki, o tyle w najbogatszych przeznaczano dlań osobne pomieszczenie czyli bibliotekę właśnie, gdzie prócz oszklonych szaf i wygodnych, przeznaczonych do lektury foteli, ustawiano pulpity do nut, sztalugi oraz – obowiązkowo – duży stół, na którym piętrzyły się gazety i albumy. Autorka poczytnego poradnika dla średniozamożnych ziemianek, Karolina z Potockich Nakwaska, miała w tym temacie stosowną radę i przestrogę: „Jeżeli miejsce po temu, przyjemną ci będzie rzeczą mieć osobną czytelnią, gdziebyś swe książki, papiery, rysunki trzymała. (...) Gdy komu pożyczysz jakie dzieło, zapisz zaraz na karteczce, którą umieścisz na jego miejscu w szafie (...) U nas są ludzie czasem dość niedelikatni, aby zatrzymywać cudze dzieła. Zamykaj twe książki, jeżeli je chcesz mieć w porządku. Na stole w środku czytelni umieszczaj słowniki, pisma czasowe, ostatnie dzieła, ryciny, ołówki, drewniany lub kościany nóż do kart przecinania; słowem wszystko, co do tego rodzaju, użytku i wygody pracujących lub czytających, należy.”
Na nocny odpoczynek udawano się do sypialni, która jeszcze na początku XIX w. była pomieszczeniem reprezentacyjnym, chętnie pokazywanym gościom, a dopiero w drugiej ćwierci stulecia stała się strefą prywatną, otwartą jedynie dla domowników i służby. Królowało w niej paradne łoże, zwieńczone baldachimem lub przystrojone firanką, które później zastępowano dwoma osobnymi i prostszymi łóżkami. Na wystrój sypialni składały się także klęczniki, komody na bieliznę, wreszcie sprzęty przeznaczone do utrzymywania higieny: myjniki i toalety. Do sypialni przylegała ubieralnia, gdzie miały swoje miejsce szafy, bieliźniarki, kufry na zimowe futra, wreszcie stolik do robótek i większy stół, służący do prasowania, krojenia czy czyszczenia odzieży. W tym to niewielkim pokoiku spała panna służąca, gotowa na każde skinienie pani domu. W pokojach na uboczu zwykło się lokować we dworach dzieci (sypiające pod czujną opieką mamki, piastunki czy bony), rezydentów oraz służbę.
Z innych, rzec można fakultatywnych i spotykanych głównie w bogatych domach, pomieszczeń można wymienić palarnie, do których mężczyźni udawali się by, rozsiadłszy się w wygodnym fotelu, wypalić fajkę czy cygaro (palenie w obecności dam długo uważano za wielce niestosowne i poczytywano za dowód braku wychowania), pokoje myśliwskie, w których przechowywano broń palną i łowieckie trofea, oraz muzyczne, gdzie słuchano domowych koncertów. Królowały w nich najpierw klawikordy, potem fortepiany i pianina, tam zaś, gdzie zakup dużego i kosztownego instrumentu nie wchodził w grę, decydowano się na mniejszą fisharmonię. Przy braku pokoju muzycznego instrument taki sytuowano w salonie.
Ten ostatni pozostawał najważniejszym, a tym samym aranżowanym z największym pietyzmem pomieszczeniem we dworze, tu bowiem koncentrowało życie rodzinne i towarzyskie – tutaj przyjmowano gości, organizowano bale, w Wielkanoc przygotowywano święcone, a w Boże Narodzenie stawiano choinkę. Pokój ten sytuowano z reguły w centralnej części dworu – wchodziło się doń bezpośrednio z sieni, a idąc dalej można było przejść na taras, skąd roztaczał się widok na założenie parkowe. Na początku XIX w. salon urządzano w stylu empirowym ciężkimi, monumentalnymi wręcz meblami, których nogi okuwano brązami lub nadawano im kształt lwich łap. Preferowanym drewnem był tu mahoń, z którego w zamożnych domach układano także mozaikowe posadzki, choć w tym ostatnim wypadku częściej używano materiału pochodzenia krajowego. Sufity pokoju wieńczyły sztukaterie, zaś ściany zdobiono iluzjonistycznymi pejzażami lub – przy braku uzdolnionego malarza – obijano tkaninami czy wykładano praktyczną i modną tapetą, która mniej się brudziła, a już pobrudzona dawała się czyścić przy pomocy skórek razowego chleba. Kolor ścian decydował później o nazwie salonu: były więc salony białe, żółte czy zielone. Ozdobą pokoju były rozwieszane naprzeciw siebie lustra, optycznie powiększające pomieszczenie, piec o fantazyjnej formie i bogato zdobionych kaflach albo kominek, na którego gzymsie umieszczano różne bibeloty: pamiątki z podróży, fikuśne zegary czy podobizny sławnych ludzi (w XIX stuleciu prym wiodły popiersia Napoleona i Kościuszki). Początek XIX w. charakteryzowała także moda na saloniki w stylu orientalnym: chińskim, japońskim, tureckim, perskim czy mauretańskim. Spotykano je raczej w pałacach niż dworach i, jak przypuszcza Elżbieta Kowecka, miały one głównie wprawiać w podziw gości, na podobieństwo miniaturowych muzeów wypełnionych przeróżnymi, kosztownymi cackami, a nie służyć domownikom. W połowie lat 20. XIX stulecia styl empirowy zastąpiony zostaje bardziej swojskim biedermeierem, który, choć na zachodzie Europy uchodził za mieszczański, w dworach ziemiańskich przyjął się tak dobrze, że dziś uznaje się go wręcz za rodzimy. Proste, wygodne i stwarzające klimat przytulności meble wytwarzano teraz głównie z drzew krajowych (lipy, jesionu czy orzecha) często politurując gruszą, czereśnią lub czeczotką. Dominują one w dworskich wnętrzach aż do lat 70., choć już od połowy wieku na salony wkracza styl Ludwika Filipa, a wraz z nim moda na wszechobecne tkaniny: bogate draperie, dywany, upięte nad drzwiami zasłony z lambrekinem, narzuty okrywające otomany, szydełkowe serwety zdobiące stoły i stoliki, patarafki czyli wyplatane z rafii podkładki pod lampy czy świeczniki, wreszcie – wyszywane poduszki o rozmaitych kształtach. Eklektyczne meble o bogatej snycerce wykonywano głównie z mahoniu lub droższego palisandru. Popularnością cieszyły się w tym okresie niskie sofki czy foteliki pozbawione poręczy, a przeznaczone dla dam w krynolinach. Nowością był sposób ustawiania mebli, które teraz mogły stać ukośnie, a nawet pośrodku salonu, nie zaś, jak dotąd, być symetrycznie porozstawiane pod ścianami pokoju. Na jednym z tak fantazyjne ustawionych stołów rozkładano luksusowo wydane i bogato ilustrowane książki, a od lat 60., jak podaje Elżbieta Kowecka, także albumy z rodzinnymi fotografiami. Przełom wieków wprowadził na salony secesję z jej bogactwem wijących się linii i roślinnych motywów, a lata 20. XX w. przyniosły nowinkę w postaci mebli art déco – prostych, masywnych, o gładkich, zgeometryzowanych liniach i lśniących płaszczyznach. Egzotyczne forniry o mocnych kolorach uwypuklających piękno rysunku lakierowanego na wysoki połysk drewna łączono chętnie z metalem czy szkłem i zestawiano kontrastowo z innymi elementami wnętrz. Ciągle jednak w wielu domach można było spotkać nawet i w reprezentacyjnych pokojach meble sprzed lat – owe „empiry” czy „ludwiki” – stwarzające wrażenie, że czas się zatrzymał.
Bibliografia:
Kałwa, D. (2005) Polska doby rozbiorów i międzywojenna. W: A. Chwalba (red.) Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współczesnych. Warszawa: PWN, ss. 221-336
Kowecka, E. (1992) Wybrane zagadnienia organizacji życia materialnego we dworach polskich XIX wieku. W: Dwór Polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały I Seminarium. Warszawa: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, ss. 69-80
Kowecka, E. (2008) W salonie i w kuchni. Opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX w. Poznań: Zysk i S-ka
de Latour, R. (1986/87) Próba odtworzenia XIX-wiecznego wnętrza dworu polskiego. W: Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach 15, ss. 181-229
Łozińska, M. (2010) W ziemiańskim dworze. Codzienność, obyczaj, święta, zabawy. Warszawa: PWN
Markowski, M.B. (1993) Obywatele ziemscy w województwie kieleckim 1918-1939. Kielce: Kieleckie Towarzystwo Naukowe
Molik, W. (1999) Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna. Poznań: Wydawnictwo Poznańskie
Nakwaska, K. (1843) Dwór wiejski. Dzieło poświęcone gospodyniom polskim, przydatne i osobom w mieście mieszkającym. Przerobione z francuzkiego pani Aglaë Adanson z wielu dodatkami i zupełnem zastosowaniem do naszych obyczajów i potrzeb, przez Karolinę z Potockich Nakwaską, w 3 Tomach. Poznań: Księgarnia Nowa
Schrimer, M.K. (2012) Dwory i dworki w II Rzeczpospolitej. Warszawa: Wyd. SBM
Szurowa, B. (2000) Dwór – siedziba rodziny ziemiańskiej w świetle materiałów archiwalnych w połowie XIX wieku w miechowskiem. W: Dwór Polski. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały V Seminarium. Warszawa: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, ss. 193-206
Żenkiewicz, J. (2008) Dwór polski i jego otoczenie. Kresy Północno-Wschodnie. Toruń: wyd. Adam Marszałek
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: