Wygląd chłopskiej chaty na ziemiach polskich zmieniał się w zależności od regionu i zamożności gospodarza, niemniej Zygmunt Gloger pokusił się o przedstawienie cech, które razem miały składać się na charakterystykę typowo polskiej chałupy: „(1) Położenie chaty szczytem t. j. węższą ścianą drogi czyli ulicy. (2) Oddzielność mieszkania ludzkiego od: spichrza, stajni, chlewów, stodół, które okalają dziedziniec czyli podwórko. (3) Pewna niewielka odległość chaty od ulicy, zapełniona zwykle przez mały ogródek z kwiatami. (4) Wrota w niewielkiej odległości od chałupy. (5) Dach średniej wysokości, mający u szczytu mniej-więcej kąt prosty.” Do chaty przylegały zabudowania gospodarskie jak: stajnia dla koni (jeśli ktoś konie posiadał), obora dla krów, chlewik na świnie, szopka, w której przechowywano paszę, komórka na węgiel i drewno, wozownia, gdzie trzymano także sprzęt rolniczy w rodzaju pługa czy brony, piwniczka na ziemniaki itp. Jeden budynek inwentarski mógł pełnić kilka funkcji jednocześnie, jeśli wydzielono w nim osobne pomieszczenia do trzymania koni, krów i owiec, kur czy świń (jakkolwiek zdarzało się, że jedną przestrzeń zajmowały konie i owce albo drób i trzoda chlewna). Częstą praktyką było stawianie stodoły w głębi zagrody, w oddaleniu od pozostałych zabudowań, celem ochrony zbiorów na wypadek pożaru, stajnia natomiast sąsiadowała niejednokrotnie z chałupą, co miało ustrzec cenne zwierzęta przed kradzieżą.
Jak podaje Edward Traczyński najczęściej występującym typem zagrody we wsiach gminy Małogoszcz były obejścia złożone z trzech oddzielnych budynków – chałupy, obory i stodoły – które stawiano w podkowę, tak, że dom usytuowany były dłuższą ścianą do drogi, obora – prostopadle względem chaty, stodoła zaś – równolegle. Zagrody dwubudynkowe (dom wespół ze stodołą lub oborą stanowił całość krytą wspólnym dachem) rozplanowywano tak, że oba budynki stały względem siebie równolegle lub tworzyły kształt litery L. W pierwszym wypadku dom stał dłuższym bokiem do drogi, w drugim – krótszym. Gdy zabudowania wchodzące w skład zagrody ustawione były w podkowę lub – przy większej ich ilości – czworobok (szczególnym przypadkiem był okół, tj. czworobok kryty wspólnym dachem), między budynkami tworzyło się niewielkie podwórko, na którym królowała studnia, początkowo z żurawiem, potem zaś z konstrukcją umożliwiającą wyciąganie wiadra wypełnionego wodą za pomocą wału na korbę. „Przed domem – opisywał obejście z okolic Krakowa Kolberg – rozpostarte [jest] najczęściej w zagłębionem dołku gnojowisko, na które też pospolicie wyrzucają się śmiecie, opłynione nierzadko kałużystą gnojówką, która ściśle tuż przyległy sadek lub ogród użyźnia”. Toż samo gnojowisko zastępowało (zwłaszcza nocą) „miejsce potrzebne” (jeszcze w latach międzywojennych stawiane w chłopskich zagrodach z polecenia władz ustępy zwane sławojkami – od nazwiska ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Sławoja-Składkowskiego – budowane były jedynie na pokaz, służąc niejednokrotnie do zupełnie innych celów np. suszenia serów).
We wspomnianym przez Kolberga sadzie, położonym w niewielkiej odległości od obejścia, rosły najczęściej śliwy, rzadziej jabłonie, grusze czy wiśnie, natomiast w ogródku, na który przy każdej chałupie przeznaczano skrawek ziemi od strony drogi, sadzono warzywa (szczypiorek, marchewkę, cebulę, pietruszkę), kwiaty (malwy, rudbekie, nagietki, astry, piwonie, lewkonie) i lecznicze zioła (lawendę, rutę, szałwię, miętę, piołun czy macierzankę). W kącie lub pod samą ścianą chaty rosły krzewy jak czarny bez, kalina koralowa bądź jaśmin, rzadziej pojedyncze, owocowe drzewka. Sady, charakterystyczne dla gospodarstw szlacheckich i plebańskich, pojawiły się na wsi dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Z kolei ogródki, w XIX stuleciu na kielecczyźnie jeszcze rzadko spotykane, rozpowszechniły się w tym rejonie w międzywojennej Polsce. Zadecydowały o tym, jak pisze Traczyński, z jednej strony przepisy nakazujące zakładanie ogródków, z drugiej zaś pojawienie się mody na uprawianie kwiatów. Rabatki wyjątkowo pięknie prezentowały się przy tych domostwach, w których były panny na wydaniu: ozdobnymi roślinami dziewczęta dekorowały swoje nakrycia głowy, co więcej, te dziewczyny, które były szczególnie dbałe o swój skrawek ziemi, uchodziły za pracowite i cieszyły się większym powodzeniem u kawalerów.
Ogród, podobnie jak i całą zagrodę ogradzano płotem, zwykle stawianym z żerdzi lub wyplatanym z gałązek wikliny, leszczyny czy olszyny, z wetkniętymi u szczytu cierniami, które będąc odpowiednikiem dzisiejszego drutu kolczastego, utrudniały dostęp do obejścia złodziejowi (bo też łasych na cudze mienie było podówczas wielu, a w okolicach Krakowa, jak podaje Kolberg, umiejętna, „dowcipna” kradzież uchodziła wręcz za powód do dumy). Na płocie ogródka suszono umyte naczynia, rzadziej rozwieszano upraną odzież czy ubrania do wietrzenia.
Z powyższego opisu widać, że podane przez Glogera cechy specyficzne dla polskiej chałupy – jak choćby rozdzielność domu i budynków gospodarczych czy zwyczaj budowania chat szczytem do drogi – nie były wspólne dla wszystkich domostw na ziemiach polskich, bo też uwagi Glogera należy potraktować jako pewien wzorzec, od którego istniały rozliczne odstępstwa. Przykładowo rozplanowanie budynków względem ulicy uzależnione było od rozmiaru przeznaczonej do zagospodarowania przestrzeni: tam gdzie było jej mniej, stawiano domy węższą ścianą do drogi, jeśli zaś miejsca było więcej, istniała większa dowolność w rozmieszczeniu budynków i częściej widujemy w takich przypadkach chałupy zwrócone kalenicą ku ulicy. Zasadą powszechnie obowiązującą aż do uwłaszczenia chłopstwa w wieku XIX było natomiast skupienie wszystkich gospodarstw wzdłuż drogi: bez względu na to, czy chaty stawiano krótszym czy dłuższym bokiem do ulicy, między poszczególnymi domostwami pozostawała niewielka tylko przestrzeń. Ta gęsta, drewniana, słomą kryta zabudowa wraz z gromadzonym między budynkami drewnem na opał sprawiała, że pożar jednego domu natychmiast rozszerzał się na całą wieś. Stefania Różewicz wspomina jeden z takich pożarów, który w ciągu dwóch godzin zniszczył ponad dziewięćdziesiąt domostw. Wraz z nimi spaliła się większość zwierząt gospodarskich, a także kilkoro osób, w tym dzieci. Nic więc dziwnego, że włościanie śmiertelnie bali się ognia i w czas burzy wystawiali w oknach zapalone gromnice, co miało chronić domostwo od pioruna. Trzymano także po domach poświęconą 5 lutego, czyli w dzień św. Agaty, sól, która miała strzec chałupę od nieszczęścia, a wsypana w czas pożaru w ogień – ugasić płomień.
Była więc chata chłopska wznoszona z drewna i najczęściej kryta strzechą lub, rzadziej, dranicą: w 1860 r. na cztery lasochowskie chałupy trzy były kryte słomą, a tylko jedna gontem. W drugiej połowie XIX wieku, kiedy swoje dzieła piszą Gloger i Kolberg, mało jest już chat kurnych, czyli pozbawionych komina. Ściany chałupy bielono wapnem lub wapnem z domieszką lakmusu, czasem dla ozdoby odciskając na białym tle wzór ze stempla czy odmalowując wycięty w tekturze rysunek. Jako podłogi powszechnie stosowano klepisko z ubitej ziemi lub gliny bądź polepę z mieszaniny gliny, sieczki, plew czy trocin, o dobrych własnościach izolacyjnych. Z rzadka tylko, głównie w bogatszych domach, wykonywano podłogę z desek. Na kielecczyźnie najczęściej spotykanym sposobem rozplanowania pomieszczeń był układ sień – izba – komora, gdzie wejście do domu znajdowało się na jednym z końców chaty, a przeciętna powierzchnia poszczególnych pomieszczeń wynosiła odpowiednio: sieni – ok. 15mkw., izby – 20-30 mkw., a komory – 10-20 mkw. Rozkład ten różni się nieco od wzorcowego, podawanego choćby przez przytaczanego wyżej Glogera, gdzie drzwi wejściowe umieszczano w chacie po środku jej dłuższej ściany. Wchodziło się przez nie do sieni, która, zajmując centralną część domu, dzieliła go na dwie części. Sama sień także bywała przedzielona ścianką, za którą znajdowało się wejście na strych, niewielki składzik bądź komórka, w której trzymano ptactwo domowe. Po obu stronach sieni znajdowały się dwie izby: pierwsza, z oknami wychodzącymi na ulicę, była zarazem izbą mieszkalną jak i warsztatem produkcyjnym: jedzono w niej, spano, ale także przygotowywano pokarm dla zwierząt i zajmowano się pracami rękodzielniczymi np. plecionkarstwem czy szewstwem; zimą znoszono tu ze strychu krosna, darto pierze czy szatkowano kapustę. Czasami izba ta była przedzielana dodatkowo ścianką, by utworzyć w ten sposób jeszcze jedno pomieszczenie – alkierz (pełniący funkcję sypialni, spiżarki bądź podręcznego składziku) lub komorę. W drugiej z izb, komorze, często nieopalanej, przechowywano żywność, narzędzia i domowe sprzęty (żarna, stępy, lady do sieczki itp.), a także wykonywano różnego rodzaju prace gospodarskie. Zimą trzymano tu również młode zwierzęta (choć bywały domy w których owce czy bydło gościło w izbie nie tylko w czasie silnych mrozów). Podobne do komory funkcje pełnił strych: przechowywano tam siano i słomę (wbrew administracyjnym zakazom), sąsieki na ziarno, beczki na mąkę groch i kaszę, krosna wraz z towarzyszącymi im pomniejszymi narzędziami tkackimi, wreszcie ukrywano pieniądze czy przedmioty wartościowe. Strych służył również do suszenia prania, a latem pełnił funkcję sypialni, z której korzystała najczęściej młodzież męska. Podział chaty na izbę, sień i komorę charakterystyczny był, jaki pisze Czerwiński, dla chałup budowanych w czasach pańszczyźnianych. Po uwłaszczeniu, kiedy komora utraciła swoje pierwotne znacznie, zaczęto wznosić domostwa dwuizbowe – izba czarna pełniła funkcję pomieszczenia mieszkalnego i wyposażona była w palenisko do gotowania i piec piekarski (z okopconych ścian bierze się właśnie jej nazwa), izba biała zaś miała charakter reprezentacyjny, wykorzystywano ją jako sypialnię, ale także podejmowano w niej gości czy księdza chodzącego po kolędzie. Gdy syn gospodarza się żenił, rodzice przenosili się często na stałe do czarnej izby, białą odstępując młodym.
Przy drzwiach wejściowych do izby mieszkalnej zawieszano glinianą lub drewnianą kropielniczkę wypełnioną święconą wodą. Aż 20-25% całego pomieszczenia stanowił piec, składający się z dwóch części: grzewczej i chlebowej wraz kuchnią. Piec pełnił w domu szereg ważnych funkcji: ogrzewał izbę, dawał miejsce do spania (tzw. zapiecek), służył do przechowywania różnych przedmiotów (na jego sklepieniu trzymano niecki z solą czy mąką, suszone grzyby i owoce, w szabaśniku stał garnek z zakwaszonym barszczem, w innej wnęce – podpiecu – układano drewno na opał, albo umieszczano kurę czy gęś wysiadującą jajka, wreszcie na krawędzi okapu ustawiano drobiazgi: zapałki, mydło, drewniane łyżki, gęsie skrzydło do zamiatania pajęczyn i sadzy itp.), pieczono w nim chleb, na trzonie kuchennym zaś gotowano. Nim w drugiej połowie XIX w. nie upowszechniła się kuchnia typu angielskiego z zamkniętym paleniskiem, w miejscu późniejszej blachy płonęło odkryte ognisko. Gotowano na nim, jak pisze Czerwiński, przystawiając gliniane naczynia do żaru czy ognia bądź używając metalowych trójnogów, tzw. dynarków, na których stawiało się garnki. Kuchnia angielska z osadzoną nad paleniskiem metalową płytą, której otwory zakrywał szereg zmniejszających się ku środkowi metalowych krążków, fajerek, pozwalała na regulowanie głębokości, na jaką zapuszczano żeliwne garnki, a jej zastosowanie znacząco usprawniło proces przygotowywania posiłków.
Przy ścianie, u powały biegła żerdź, tzw. grzęda, na której kładziono bochny chleba, zawieszano pęki ziół i codzienną odzież, bo, jak podaje Gloger, „odświętne czyli «szmaty kościelne» zamykają w skrzyni”, w której przechowywano też bieliznę wyprawną i przedmioty wartościowe, jak korale czy pieniądze (niekiedy stolarze umieszczali we wnętrzu skrzyni przykrywaną wieczkiem przegródkę, gdzie takie kosztowności można było złożyć); podobną do skrzyń funkcję pełniły kufry, różniące się od tych pierwszych sklepionym wiekiem i zwężającym się ku dołowi ściankom, które na wsi zaczęły się rozpowszechniać w końcówce XIX w. U powały zawieszano także kołyski dla dzieci w postaci wyplecionego z wikliny koszyka, wydrążonego pnia czy drewnianej skrzynki. Meble – łóżka, ławy, skrzynie, kufry, później, bo na początku XX wieku także kredensy czy szafy – ustawiano zazwyczaj pod ścianami, środek izby pozostawiając wolnym. Zasada ta zaczęła ulegać zmianie dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy między stołem a ścianą staje ława lub – co zdarzało się rzadziej – stół stawia cię pośrodku pomieszczenia. W tym czasie dochodzi też do upowszechnienia się stołu jako sprzętu domowego, którego obecność w wiejskiej chacie jeszcze w drugiej połowie XIX w. nie była częstą. Odmiennie niż dziś pełnił on wówczas przede wszystkim funkcję kultową: na jego blacie ustawiano pasyjki i figurki świętych, kładziono różaniec i książeczkę do nabożeństwa, a całość ozdabiano kwiatami z bibuły. Posiłki spożywano przy nim tylko przy okazji większych uroczystości, na co dzień zaś jadano ze wspólnej misy na ławie. W międzywojniu stół, teraz już niemal wyłącznie mebel użytkowy, spotykany jest nawet w biednych domostwach. Jego rozpowszechnianie się idzie w parze ze stopniową zmianą zwyczajów dotyczących konsumpcji żywności: przy szerokim blacie stołu korzystanie z jednej misy staje się wysoce niewygodne, toteż zaczęto używać na co dzień talerzy, dotąd pełniących niemal wyłącznie rolę dekoracyjną.
Starano się o piękny wygląd wnętrza: na łóżkach piętrzyły się poduszki (ich ilość świadczyła o zamożności domu) obleczone w zdobione koronkami czy falbankami poszewki, na ścianach, zdobionych wycinankami, wieszano rzędem obrazy o tematyce religijnej, na półkach czy kredensach stawiano malowane miski i talerze, z których jadano tylko przy bardziej uroczystych okazjach. Jeszcze w końcówce XIX stulecia nie używano firanek – w oknach stawiano dla ozdoby doniczki z kwiatami, a na noc zasłaniano szyby derką. W chłopskiej chacie firanki zagościły dopiero na początku XX wieku – początkowo wycinane z papieru, zastąpionego później przez fabryczne płótno, zwykle zasłaniały tylko górną połowę okna.
Nic nie oddaje tak dobrze klimatu chłopskiej chaty, jak relacja autora, który na własne oczy ją oglądał. Przytoczymy więc w tym miejscu cytowanego i przez Kolberga i przez Glogera Gregorowicza, który tak opisywał wnętrze chałupy zamożnego włościanina z Sandomierskiego z połowy XIX stulecia: dom ocieniają „często grusze lub okolone płotkiem chruścianym małe sadki ze śliw. W chacie główna izba tak wygląda: zaraz przy drzwiach na prawo, duży komin z bratem swoim piecem, otoczonym od izby ławeczką (zwykłem zimowem posiedzeniem prządek i lubiących rozgadki babulek); pobielane wapnem z zalepionemi gliną szparami (...). Na lewo szafa z półkami, pełno garnków, mis i łyżek, w towarzystwie cebra na wodę, kilku szaflików, konewek, a wszystko śmiejące się czystością. Pod oknem prosta ława, miejsce spoczynku odwiedzających sąsiadów, a za nią łóżko gospodarza z wysoko ułożonem posłaniem, nad którem kilkanaście obrazów ze świętymi Pańskimi (fabryki częstochowskiej) wisi rozlepionych na ścianie. Pod drugiem oknem stół sosnowy na czerwono (lubryką) malowany; obok niego jako dowód zamożności mieszczą się czasem dwa stołki. W drugim końcu izby łóżko córki lub córek gospodarza (...). Przy obu łóżkach ławki dębowe i takiż kufer z zamkiem na klucz zamykanym (...). W dzień świąteczny po izbie czysto umiecionej, posypują w kawałki pocięty wis (tatarak), którego długie kity wespół z kwiatami i zielem umająją także okna, drzwi, obrazy. Pod tym samym dachem, z drugiej strony sieni, jest izba mniejsza z warstatem tkackim i małą spiżarką z faskami, beczkami pełnemi mąki i kaszy, na które ze ścian opuszczają się pozawieszane kiełbasy, sadła i połcie słoniny”.
Bibliografia:
Czerwiński, T. (2009) Wyposażenie domu wiejskiego w Polsce. Warszawa: Sport i Turystyka – MUZA SA
Gloger, Z. (1909) Budownictwo i wyroby z drzewa w dawnej Polsce wydany z udziałem zapomogi Kasy pomocy dla osób pracujących na polu naukowem, imienia, d-ra I. Mianowskiego. Warszawa: Druk Wł. Łazarskiego, Marszałkowska (reprint: Warszawa: Graf_ika, 2006)
Kolberg, O. (1871) Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Serya V. Krakowskie. Część I. Kraków: Uniwersytet Jagielloński
Kolberg, O. (1865) Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Serya I. Sandomierskie. Kraków: Uniwersytet Jagielloński
Majewski, J. (1980) Rozwój gospodarki chłopskiej w okresie międzywojennym. W: S. Inglot (red.) Historia chłopów polskich. Tom III. Okres II Rzeczpospolitej i okupacji hitlerowskiej. Toruń: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, ss. 25-120
Moszyński, K. (1929) Kultura ludowa Słowian. Część I: Kultura materialna. Z 21 mapkami oraz rycinami 1138 przedmiotów. Kraków: Polska Akademia Umiejętności
Ogrodowska, B. (2001) Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. Mały słownik. Warszawa: Verbinum
Różewicz, S. (1999) Wieś mojego dzieciństwa. W: T. Różewicz, Matka odchodzi. Wrocław: Wyd. Dolnośląskie, ss.13-34
Traczyński, E. (1986) Wyposażenie budynków mieszkalnych i gospodarczych w regionie świętokrzy-skim w 2 połowie XIX i w XX wieku. Kielce: Muzeum Wsi Kieleckiej w Kielcach
Traczyński, E. (2001) Wieś świętokrzyska w XIX i XX wieku. Kielce: Regionalny Ośrodek Studiów i Ochrony Środowiska Kulturowego w Kielcach
Traczyński, E. (2006) Budownictwo drewniane w Małogoszczu i wsiach na terenie gminy. W: Hadamik, C., Kalina, D. i Traczyński, E. Miasto i gmina Małogoszcz. Kielce: Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji w Warszawie. Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji w Kielcach, ss. 237-308
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: