Hieronim Szafraniec z Pieskowej Skały, za którego przyczyną uzyskała Włoszczowa prawa miejskie, był także właścicielem Kozłowa (5 km, 7 min od Lasochowa). Ponieważ mąż ten nie pozostawił po sobie męskiego potomka, po jego śmierci majątek przeszedł w ręce wnuka stryja rzeczonego Hieronima, Stanisława, kasztelana bieckiego, sandomierskiego, wojewody sandomierskiego i wojskiego krakowskiego. Urodzony ok. 1525-40 r. Stanisław Szafraniec, protestant i zwolennik tolerancji religijnej, był budowniczym zborów kalwińskich, fundatorem szkoły wyższej w Seceminie oraz mecenasem sztuki, który nie tylko dokończył rozpoczętą przez Hieronima przebudowę zamku w Pieskowej Skale, ale także założył tam piękne ogrody i wspaniałe zwierzyńce. Jako godny reprezentant epoki renesansu utrzymywał Stanisław Szafraniec szerokie kontakty z ludźmi nauki i pióra. Wśród nich znalazł się i Mikołaj Rej, który zresztą niejednokrotnie wychwalał w swych dziełach zasługi przedstawicieli tego sławnego rodu.
, zamieniony przez Szafrańców na kalwiński zbór, został przywrócony katolikom przez Piotra Tęgoborskiego, który to zdecydował się porzucić drogę herezji i powrócić na łono Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Chrostkowic ofiarował odzyskanej świątyni kielich i krzyż srebrny, pod tym jednakże warunkiem, że dary wrócą do Małogoszcza, gdyby kościół w Kozłowie ponownie trafił w ręce heretyków. Według relacji Rawity-Witanowskiego Piotr Tęgoborski nie poprzestał na zwróceniu budynku „prawowitym” właścicielom lecz także, widząc, iż stary kościół jest w opłakanym stanie, zdecydował się ufundować nową, murowaną świątynię, której budowa ukończona została w 1649 r. Wedle innej, bardziej prawdopodobnej wersji, kościół miał powstać ok. 1515 r., później przez jakiś czas służyć protestantom, zasługą Tęgoborskiego zaś było jedynie dobudowanie doń nawy.


Najcenniejszym elementem ołtarza ma być wedle cytowanych autorów podłużne malowidło na drewnie, umieszczone pod głównym wizerunkiem, przedstawiające Zwiastowanie. Arcydzieło to, które wyszło spod ręki Wojciecha Borzymowskiego, nadwornego malarza Zygmunta III Wazy, godne jest uwagi tak ze względu na realizm wyobrażenia jak i mistrzostwo wykonania; przedstawiony na nim, prócz ikonicznej postaci Maryi i archanioła Gabriela, miał być także i mały kotek, który, przestraszony nagłą jasnością, schronił się pod niewielką ławeczką. Niestety, autorce opracowania nie udało się odnaleźć opisywanego obrazu pośród tworzących poliptyk wizerunków.
Szczęściem jest prawdziwym, że tak wartościowy zabytek nie padł ofiarą pożaru. Pisze Wiśniewski: „dn. 3 września 1927 o godzinie 11 ½ w południe, skutkiem nieostrożności jednej kobiety, która piekła chleb i pomiotłem wyrzuciła pod dom podczas zawieruchy, powstał pożar, skutkiem którego spaliło się w Kozłowie 45 gospodarstw, kościół, dzwonnica z dzwonami, plebanja z całem jej urządzeniem i sprzętem, organistówka z aktami stanu cywilnego. Ks. proboszcz Karczewski zajęty ratowaniem kościoła, został w tem co miał na sobie; w ogniu stracił wszystko”, a jednak nie poddał się i stopniowo odbudował utracone w czasie pożaru zabudowania. Już trzy lata później, bo 28 sierpnia 1930 ksiądz Karczewski wraz z parafianami udał się w dziękczynną pielgrzymkę do Częstochowy. W korespondencji z Wiśniewskim miał napisać: „Cud Boży, że ołtarze się nie spaliły i drogi tryptyk św. Mikołaja pozostał, tylko niektóre figury się spaliły.”
spis bibliografiiWszystkie prawa zastrzeżone