Historia kościoła w Olesznie (25 km, 37 min od Lasochowa) obfituje w przypadki ingerencji sił wyższych. Rawita-Witanowski podaje, że Oleszno znalazło się w rękach rodziny Szafrańców za sprawą Zofii z Oleśnickich h. Dębno, która miała wnieść je wraz z szeregiem innych dóbr (Chotów, Lasocin, Świdno, Rogienice, Ogarka, Wola Olesznowskiej – obecnie: Świdzińskiej) w posagu wychodząc za mąż za Piotra Szafrańca. Należy jednak odnieść się do tej relacji ze sceptycyzmem: w genealogii Szafrańców można wprawdzie znaleźć Zofię Oleśnicką h. Dębno, jest ona jednak córką Hieronima Szafrańca, a żoną Mikołaja Oleśnickiego. Ta renesansowa intelektualistka uchodzi za pierwszą poetkę na ziemiach polskich i autorkę pieśni religijnej „Z ochotnem sercem Ciebie wysławiam Panie” – czy słusznie, nie wiadomo. Właśnie tę Zofię uczynił Rawita-Witanowski żoną Piotra Szafrańca, na co wskazuje wzmianka, iż jest ona „autorką Pieśni ułożonej po polsku w duchu reformatorskim pt. Pieśń nowa, a w niej dziękowanie Panu, że maluczkim i prostakom raczył objawić tajemnice królestwa swego. Wiersz ten należy do osobliwości nie tylko pod względem użytego w nim języka, lecz że autorką jest kobieta.”
Autorzy pozostają zgodni, że Oleszno zostaje odsprzedane ks. Adamowi Szypowskiemu, kanonikowi krakowskiemu. Tenże Szypowski– wedle słów ks. Wiśniewskiego – „na górze w Woli ol. założył fundament pod nowy kościół”, nie zdołał jednak doprowadzić prac do końca. W sferze domysłów pozostaje do dziś kwestia czy fundacja owego kościoła nie była przypadkiem nie tyle hojnym, a dobrowolnym gestem kolatora, co raczej formą ekspiacji czy też nakazaną przez spowiednika pokutą za zabójstwo, którego miał się dopuścić ks. Szypowski przed 1620 r.
Spadkobiercy Szypowskiego sprzedają dobra ks. Mikołajowi Szyszkowskiemu, kantorowi krakowskiemu, a późniejszemu biskupowi warmińskiemu. Ów przeznaczył je dla Jana Podoskiego, który, jako że nie doszedł jeszcze do lat męskich, został objęty kuratelą sprawowaną m.in. przez biskupa krakowskiego, Marcina Szyszkowskiego, stryja Mikołaja, a brata babki Jana, oraz drugiego Marcina Szyszkowskiego, brata Mikołaja, starostę lelowskiego. Kiedy Jan dorósł, opuścił ziemię chęcińską, a piastując stanowisko cześnika różańskiego, nie zamierzał doń wrócić, przeto faktycznym zarządcą dóbr uczynił starostę lelowskiego. Z kolei drugi z Marcinów, biskup krakowski, miał się zainteresować niedokończoną budową być może, jak twierdzi Kalina, za sprawą Jakuba Biedy Chrostkowica. Pisze Rawita-Witanowski: „Według podania ludowego biskup Szyszkowski miał zamiar, na założonych fundamentach (...) wznieść klasztor z kościołem dla bernardynów, gdy jednak jakiś robotnik powiesił się tam w nocy, biskup porzucił sprofanowane miejsce, natomiast wybudował podług tego planu erem na Karczówce pod Kielcami.” Po śmierci biskupa krakowskiego, starosta lelowski przywraca do życia ideę fundacji kościoła w Olesznie, lecz – jak pisze Rawita-Witanowski – „na innym już miejscu bo przy drodze wiodącej do Radoszyc. Zaczęto stawiać mury, lecz niewidzialna jakaś ręka w nocy niszczyła pracę robotników. Wtedy pobożny dziedzic spuszczając się na wolę Opatrzności, aby pokazała sama, gdzie chce mieć wystawioną świątynię, kazał zaprząc parę wołów do ociosanej belki i puścić samopas, postępując tylko za ich śladem. Zwierzęta same zawlekły tram na wysoką górę w Olesznie i przyklęknęły na tym miejscu, na którym też odtąd pokazywać zaczęła się jasność, a wśród niej postać Boga Rodzicy”. Budowa została rozpoczęta, ale i tym razem jej nie ukończono: na przeszkodzie stanął potop szwedzki, zaraza i pożary. Gdy nadszedł czas spokojniejszy, do Oleszna powrócili Podoscy i podjęli się urzeczywistnienia zamysłu Szypkowskiego i Szyszkowskich. Jak pisze ks. Wiśniewski: „Spadkobiercą Marcina Szyszkowskiego był Mikołaj Podoski podkomorzy różański. Pan ten wraz z żoną swoją Teresą na Urusku Krzywczycką, starościną chełmińską, po 39 letniej przerwie, kościół wykończył i uposażył, oddając swą spuściznę pozostałym synom Janowi i Stanisławowi”, za których sprawą świątynia została konsekrowana.
Wiśniewski stwierdza z aprobatą: „Kościół, stojący na górze, majestatycznie się przedstawia.” Rawita-Witanowski jest mniej oszczędny w pochwałach, podając taki oto plastyczny opis owej wczesnobarokowej, wzniesionej z kamienia budowli: „Na wysokiej górze wznoszącej się do 190 stóp nad poziom morza stoi ta okazała świątynia, którą widzieć można o mil kilka, białością swych murów malowniczo rysująca się na tle błękitu. Szczególniej od strony zachodniej, w całym majestacie ukazuje się nam jej wieża, piętrząca się nad ziemią na stóp 60.”
Nadprzyrodzone zjawiska towarzyszące budowie oleszeńskiego kościoła nie zamykają jednak listy cudownych przypadków związanych z historią świątyni . Oto w głównym jej ołtarzu znajduje się słynący łaskami obraz Najświętszej Marii Panny, będący pomniejszoną kopią obrazu częstochowskiego. Towarzyszą wota, zaś samo Oleszno zaliczane jest do Sanktuariów Maryjnych.
Wspomniany obraz został sprowadzony do Oleszna z kościoła w Chotowie, gdzie wrócił na pewien czas po pożarze oleszeńskiej świątyni wybuchłym w 1732 r. na skutek uderzenia pioruna. Zwrócono go dopiero 33 lata później, po długim procesie kanonicznym (przeniesienie obrazu do Chotowa, wedle Rawity-Witanowskiego miało być wyrazem samowoli tamtejszego proboszcza) i korzystnym dla Oleszna dekrecie prymasowskim, zaś stary kościół w Chotowie, do którego – wedle ludowej tradycji odnotowanej przez Wiśniewskiego – obraz M.B. miał trzykrotnie się przemieszczać, został rozebrany pod koniec XVIII stulecia. I tu dała o sobie znać ingerencja sił nadprzyrodzonych: „Gdy rozbierano stary kościół w Chotowie, wiele materiału użyto na budowle gospodarcze. Wtedy ludzie chciwi nie mieli spokoju. Straszyło ich we dnie i w nocy. Nawet kto kamień z grobów brał do ostrzenia kosy (na brus) doznawał przykrości i niepokoju.” Ukarany został też robotnik, który, restaurując kościół w 1864 r., straszliwie bluźnił. „Spadł z rusztowania i zabił się.” Z kolei organista, który w 1899 r. spadł z wieży, został ocalony przez M.B. „a choć nikt nie myślał, że przyjdzie do zdrowia, wyzdrowiał.”
Wiśniewski skrupulatnie wymienia także inne, niezwykłe zdarzenia, ściśle wiążące się z cudownym wizerunkiem: „O obrazie krążą różnie legendy. Jedna z nich podaje, że M.B. przywieźli z różnemi łupami do Chotowa Szwedzi (wedle wersji spisanej przez Rawitę – Tatarzy), a gdy konie i woły grzęzły w piasku, i dalej iść nie chciały, zdjęto i sprzedano Obraz, i tak pozostał w Chotowie, choć dawni właściciele i parafianie chcieli go odebrać. 2° Obraz M.B. gdy miano zabrać z Chotowa do Oleszna, miejscowy proboszcz sprzeciwiał się temu (...) Ale siła wyższa zmusiła go do usłuchania woli Bożej i sam wszedł na ołtarz, otworzył szafkę , w której mieścił się cudowny obraz i z płaczem oddał go do przeniesienia. 3° Na przeniesieniu było tyle ludu, że pola zasiane (a było to już w lipcu) podczas procesji stratowano i nie spodziewano się już nic zebrać. A było to w dniu M.B. Szkaplerznej. Lud wracając do domów żałował, że tyle zboża przepadło. A na drugi dzień ujrzano kłosy podniesione, pełne i żniwo było obfite (...) 4° Po przeniesieniu obrazu do Oleszna w 1680 r. wyszła z postaci N.M.P. jasność cudowna i wielu chorych zostało uzdrowionych.” Nic dziwnego przeto, że Rawita-Witanowski, nieraz surowy w ocenie lokalnych obyczajów, o mieszkańcach Oleszna wypowiada się nader pochlebnie: „(...) lud tu cichy, spokojny i szczerze przywiązany do swej wiary i zakonu. Zbawienny pod tym względem wpływ wywarła świątynia, do której cudownego obrazu dążyli z dalszych stron nawet, pobożni pielgrzymi. Starano się przeto żyć w Olesznie uczciwie, w czystości obyczajów. Starzy gospodarze opowiadają, że gdy trafiła się wśród młodzieży rozpusta, to zaraz pod lipą, co stała w Olesznie przy drodze, przywiązywano wszeteczną dziewkę, co straciła wstyd i panieństwo. Zwykle w niedzielę się to odbywało. Wystawiona na pośmiewisko, była chłostana rózgami przez idących do kościoła, następnie ucinano jej warkocze i wyświęcano (tj. wypędzano) ze wsi. Takież samo miejsce publicznej kary było zgotowane dla mężczyzn rozpustników niedaleko wsi Chotowa za Olesznem, gdzie również pod drzewem, jak pod pręgierzem, musiał stać winowajca prze dobę całą, smagany rózgami(...).”
Od Podoskich Oleszno przechodzi w ręce Niemojewskich. Pierwszy ze spadkobierców majątku, który zdecydował się na stałe osiąść w Olesznie, Edward Niemojewski, okazał się doskonałym gospodarzem i człowiekiem nie tylko na wskroś przedsiębiorczym, ale też nowoczesnym: odziedziczywszy Oleszno lokuje nowe wsie, uprawia zboże, hoduje bydło i konie rasowe, zakłada stawy rybne, buduje zakłady przemysłowe, gorzelnię, młyny i tartaki, a nawet kopalnię żelaza i hutę żelaza Edwardów. Przychód z dóbr inwestuje w zakup sąsiedniego majątku Włoszczowa (gdzie, jak już powiedziano, Niemojewscy także hodowali konie). To właśnie Edward Niemojewski rozpoczyna przebudowę włoszczowskiego dworu, stąd też i wskazywane przez Kalinę podobieństwo układu wewnętrznego i zewnętrznego pałacu we Włoszczowie do dworu w Olesznie , wzniesionego z kolei na terenie dawnej rezydencji Szafrańców przez Edwarda Niemojewskiego między 1822 r. (kiedy Edward przejmuje majątek) a 1847 r. (kiedy dwór wraz z domami dla służby, karczmą i zabudowaniami gospodarczymi zostają wpisane w akta Dyrekcji Ubezpieczeń). Rawita-Witanowski, goszcząc w Olesznie, z zachwytem wypowiada się o wystawnym pałacu Niemojewskich. Ten potężny gmach, obecnie w ruinie, należał podówczas Stanisława Niemojewskiego, syna Edwarda, także zapalonego hodowcy koni, „zwanego powszechnie dla swych upodobań kozakiem.” Nie brakowało fantazji i jedynemu synowi Stanisława, Sergiuszowi, który po śmierci ojca przejmuje Oleszno w 1907 r. Słynne były choćby urządzane w jego dobrach z imponującym rozmachem polowania z chartami. Żywy jego temperament dał o sobie znać także na polu podbojów miłosnych – z nieformalnych związków z trzema różnymi kobietami doczekał się dwanaściorga dzieci. Okazał się przy tym dobrym gospodarzem: gdy umiera w 1921 r., zostawia po sobie świetnie prosperujący majątek. Spis wchodzących w skład samych dóbr Oleszno zabudowań to lista 39 budynków, z których większość – rzecz w owym czasie niezwyczajna – jest murowana, a do których doliczyć należałoby kolejnych 17, rozmieszczonych w ośmiu należących do majątku folwarkach.
Był też w Olesznie modrzewiowy dworek, wzniesiony przez Niemojewskich w połowie XVIII w. dla zarządców sprawujących naonczas pieczę nad majątkiem. Wspomina o nim Rawita-Witanowski jako o budynku przeznaczonym dla służby. Niestety, nie zachował się – rozebrano go w okresie międzywojennym.
spis bibliografiiWszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: