„Płó­cien­na ko­szu­la, za­pa­ska z weł­nia­ka lub spód­ni­ca – oto ty­po­we czę­ści ubio­ru ko­bie­ty; chłop wkła­da płó­cien­ną ko­szu­lę, spodnie z płót­na lub suk­na i suk­ma­nę. Oczy­wi­ście, jest mnó­stwo re­gio­nal­nych od­mian w stro­ju lu­do­wym, ale najczę­ściej świad­czy on o obec­no­ści tkac­twa sa­mo­dzia­ło­we­go w oko­li­cy” pi­sa­ła jesz­cze na rok przed wy­bu­chem II woj­ny świa­to­wej Ja­ni­na Oryn­ży­na. Rze­czy­wi­ście, roz­ma­itość od­mian lu­do­we­go ubio­ru jest tak du­ża, że trud­no jest spro­wa­dzić je wszyst­kie do wspól­ne­go mia­now­ni­ka. Co wię­cej i w obrę­bie jed­ne­go i te­go sa­me­go re­gio­nu wi­dać du­że zróż­ni­co­wa­nie i prze­ni­ka­nie się wpły­wów z są­sied­nich oko­lic. Współ­cze­śni et­no­gra­fo­wie wy­róż­nia­ją na te­re­nie Kie­lec­czy­zny, roz­pię­tej mię­dzy Wi­słą a dwo­ma jej do­pły­wa­mi – Ni­dą i Pi­li­cą, aż sześć od­mian stro­jów lu­do­wych tj. strój kie­lec­ki (zwa­ny tak­że kie­lec­ko-włosz­czow­skim, bo wy­stę­po­wał na ob­sza­rze roz­cią­ga­ją­cym się od Włosz­czo­wy aż po oko­lice Kielc), świę­to­krzy­ski (oko­lice pa­sma Gór Świę­to­krzy­skich), san­do­mier­ski, kra­kow­ski (w trój­ką­cie mię­dzy Ję­drze­jo­wem, Bu­skiem Zdro­jem i Mie­cho­wem), opo­czyń­ski i ra­dom­ski, przy czym wpły­wy po­szcze­gól­nych re­gio­nów tu i ów­dzie krzy­żo­wa­ły się i prze­pla­ta­ły, stąd, jak pi­sze Mał­go­rza­ta Imio­łek, w kon­kret­nym przy­pad­ku trud­no nie­raz o do­ko­na­nie ja­sne­go przy­po­rząd­ko­wa­nia. I tak np. w oko­licach Mie­cho­wa, jak po­da­je Kol­berg, no­si­ło się strój kra­kow­ski, u męż­czyzn z obo­wiąz­ko­wym skó­rza­nym pa­sem, za­pi­na­nym na mo­sięż­ną sprzącz­kę i na­bi­ja­nym ta­ki­miż ćwiecz­ka­mi, „u któ­re­go wi­si kil­ka­dzie­siąt kó­łek mo­sięż­nych brzę­czą­cych za każ­dem po­ru­sze­niem w tań­cu. Ko­ło pa­sa na rze­my­ku nóż skła­da­ny ko­zi­kiem zwa­ny; w ka­lit­ce (skó­rza­nym wo­recz­ku) hub­ka, krze­siw­ko do ognia (dziś za­stą­pio­ne za­pał­ka­mi), lul­ka z cy­busz­kiem w za­na­drzu lub za but we­tknię­ta”. Pas spi­nał wy­pusz­czo­ną na wierzch ko­szu­lę, na któ­rą na­rzu­ca­no weł­nia­ny, za­pi­na­ny na gu­zi­ki lub ha­ft­ki ro­dzaj ka­mi­zel­ki zwa­ny lej­bi­kiem. Spodnie wdzie­wa­no płó­cien­ne lub z wy­pra­wio­nej skó­ry, do nich zaś bu­ty juch­to­we, się­ga­ją­ce nie­kie­dy ko­lan, któ­re, we­dług re­la­cji Kol­berga, mia­ły za­miast ob­ca­sów że­la­zne pod­ków­ki: „przy­dat­ne po zie­mi ośli­złej, gdy na wy­so­kie przy­cho­dzi dra­pać się wzgó­rza; w tań­cu nie­mi ocho­czo, w takt za­wsze krze­sać zwy­kli”.

Strój kieleckiStrój kielecki
Polskie Stroje Ludowe z Kielecczyzny, pocztówka, ok. 1951
Na zie­mi świę­to­krzy­skiej, tak jak i w in­nych re­gio­nach kra­ju, żo­na­ci męż­czyź­ni no­si­li ja­ko wierzch­nią odzież suk­ma­nę w róż­nych od­mia­nach ko­lo­ry­stycz­nych – naj­czę­ściej czar­ną lub brą­zo­wą (tzw. strój świę­to­krzy­ski), gra­na­to­wą (jak w Kra­kow­skiem) lub bia­łą (od­mia­na pro­szo­wic­ka). W stro­ju kie­lec­kim pod suk­ma­nę za­kła­da­no lnia­ną ko­szu­lę ha­fto­wa­ną na koł­nie­rzu i man­kie­tach oraz spodnie far­bo­wa­ne naj­czę­ściej na czar­no lub gra­na­to­wo. Lej­bi­ki pod ko­niec XIX w. zo­sta­ły wy­par­te przez ka­mi­zel­ki, ma­ją­ce szer­sze wy­cię­cie pod szy­ją i przód uszy­ty z in­ne­go ma­te­ria­łu niż tył (lej­bi­ki wy­ko­ny­wa­no w ca­ło­ści z jed­ne­go ro­dza­ju tka­ni­ny, naj­czę­ściej nie­bie­skie­go, gra­na­to­we­go lub czar­ne­go płót­na lnia­ne­go). Na wierzch na­rzu­ca­no span­cer, ro­dzaj krót­kiej kurt­ki się­ga­ją­cej pa­sa, któ­rą la­tem, dla za­da­nia szy­ku, roz­pi­na­no, tak by wy­glą­dał spod niej lej­bik. W chłod­ne dni na span­cer na­kła­da­no płó­cien­ną guń­kę, czy­li wcię­ty w pa­sie let­ni płaszcz zdo­bio­ny apli­ka­cja­mi i sza­me­ro­wa­niem, któ­ry na po­cząt­ku XX w. zo­stał wy­par­ty przez szy­te z fa­brycz­ne­go suk­na na miej­ski wzór ka­po­ty (te z ko­lei za­ni­kły po I woj­nie świa­to­wej). Wierzch­nie okry­cie – suk­ma­nę czy guń­kę – prze­pa­sy­wa­no sze­ro­kim skó­rza­nym pa­sem na­bi­ja­nym mo­sięż­ny­mi kół­ka­mi i zwień­czo­nym ozdob­ną klam­rą. Naj­bo­gat­si chło­pi przy uro­czy­stych oka­zjach, jak po­da­ją Ka­moc­cy, no­si­li w ich miej­sce za­pi­na­ne na trzy sprzącz­ki trzo­sy z we­wnętrz­ny­mi kie­sze­nia­mi na pie­nią­dze (mniej za­moż­ni wło­ścia­nie trzy­ma­li go­tów­kę w wo­recz­kach za­wie­sza­nych na szyi). Na gło­wę za­kła­da­no zi­mo­wą po­rą gra­na­to­we ro­ga­tyw­ki z czer­wo­ny­mi wy­pust­ka­mi i wście­kli­ce (wy­so­kie, ob­szy­wa­ne fu­trem czap­ki z gra­na­to­we­go suk­na), la­tem zaś ni­skie, słom­ko­we ka­pe­lu­sze (u ka­wa­le­rów zdo­bio­ne wstąż­ka­mi, a nie­kie­dy i pa­wim pió­rem) lub bia­łe, weł­nia­ne ma­gier­ki.

„Z ubra­niem gło­wy łą­czy się za­gad­nie­nie ucze­sa­nia – pi­sał Fi­scher. – Chłop pol­ski daw­niej no­sił dłu­gie wło­sy, po­dob­nie, jak ry­ce­rze w śre­dnio­wie­czu. Ten spo­sób no­sze­nia wło­sów utrzy­mał się zwłasz­cza u star­szych, po­waż­nych go­spo­da­rzy do dni dzi­siej­szych, o ile oczy­wi­ście nie zmie­nił go wpływ mo­dy miej­skiej, a szcze­gól­nie woj­sko­wej. Bro­dy na­to­miast chłop nasz nie no­si, uza­sad­nia­jąc to w ten spo­sób, że nie jest on ani «żyd ani ka­ca­p» i je­dy­nie na sta­rość, gdy sie­dzi już na do­ży­wo­ciu, lub idzie na że­bry, za­pusz­cza bro­dę. Wą­sy przy­strzy­ga chłop nasz za­sad­ni­czo, a wy­jąt­ko­wo tyl­ko no­si dłu­gie, za­wie­si­ste, staropol­skie wą­sy, jak np. w Ma­ło­pol­sce. Zresz­tą cze­sa­nie wło­sów jest u chło­pa bar­dzo rzad­kie, a na­to­miast wy­stę­pu­je ob­fi­cie sma­ro­wa­nie ich róż­ne­mi tłusz­cza­mi. Za­sa­da ta obo­wią­zu­je za­rów­no męż­czyzn, jak i ko­bie­ty, to też w nie­dzie­le i świę­ta wie­le tru­du kosz­tu­je wal­ka z pa­so­ży­ta­mi. Po­za tem dziew­czę­ta no­szą dłu­gie wło­sy, sple­cio­ne w war­ko­cze czy­li t. zw. «ko­sy». Z chwi­lą wyj­ścia za­mąż uci­na się ko­bie­cie owe war­ko­cze i pusz­cza przed uchem wło­sy w «ic­ki»”, sa­ma zaś świe­żo upie­czo­na żo­na za­czy­na wkła­dać czep­ce i luź­no wią­za­ne chust­ki, zdo­bio­ne szpil­ka­mi o du­żych ko­lo­ro­wych głów­kach, któ­rych koń­ce za­rzu­ca do ty­łu. Na­kry­cie gło­wy wy­róż­nia­ło za­tem mę­żat­ki z gru­py nie­za­męż­nych ko­biet, tak jak ciem­niej­sze, bar­dziej sto­no­wa­ne, czę­sto po­zba­wio­ne wzo­ru tka­ni­ny pod­kre­śla­ły sta­tecz­ny wiek no­szących je chło­pek na tle ży­wych barw dzia­nin, ja­kie przy­wdzie­wa­ły dziew­czę­ta i mło­de, choć za­męż­ne już wło­ścian­ki. Naj­bo­gat­sze stro­je no­siły pan­ny, któ­rym też wieś za­wdzię­cza­ła in­no­wa­cje w wy­glą­dzie odzie­ży np., jak po­da­je Imio­łek, w dru­giej po­ło­wie XIX w. pan­ny za­ini­cjo­wa­ły mo­dę na zdo­bie­nie gor­se­tów ce­ki­na­mi, ko­ra­li­ka­mi i drob­ny­mi kon­tra­fał­da­mi.

Od­święt­ny strój ko­bie­cy skła­dał się z bia­łej, zdob­nej ha­ftem ko­szu­li, no­szo­ne­go na niej, tak­że bo­ga­to ha­fto­wa­ne­go, naj­czę­ściej krót­kie­go gor­se­tu, któ­ry za­wią­zy­wa­no z przo­du za po­mo­cą ta­siem­ki lub za­pi­na­no na rząd ozdob­nie tło­czo­nych gu­zicz­ków, oraz pa­sia­stej lub jed­no­ko­lo­ro­wej, za­zwy­czaj wi­śnio­wej, brą­zo­wej, zie­lo­nej, gra­na­to­wej lub czar­nej, marsz­czo­nej spód­ni­cy. Na wierzch tej ostat­niej za­kła­da­no far­tuch – bia­ły, zdo­bio­ny ażu­ro­wym ha­ftem i wstaw­ka­mi z ko­ron­ki lub (na pół­no­cy re­gio­nu) czar­ny, al­pa­go­wy, przy­stra­ja­ny za­kład­ka­mi. Szcze­gól­nym ro­dzajem far­tucha by­ła tzw. za­pa­ska przed­sob­na, któ­ra na zie­mi świę­to­krzy­skiej utrzy­ma­na by­ła w czar­no-czer­wo­nej ko­lo­ry­sty­ce, przy czym sze­ro­kość pa­sów czer­wo­nych i czar­nych zmie­nia­ła się na prze­strze­ni cza­su i za­leż­nie od oko­li­cy, a po I woj­nie świa­to­wej, pod wpły­wem mo­dy ło­wic­kiej i opo­czyń­skiej, do­cze­ka­ła się do­mie­szek in­nych ko­lo­rów: zie­lo­ne­go, nie­bie­skie­go, fioł­ko­we­go i żół­te­go. Z te­go sa­me­go pasiaste­go sa­mo­dzia­łu szy­to za­pa­ski (na­ra­mien­ne), czy­li ro­dzaj za­rzu­canej na ra­mio­na lub gło­wę krót­kiej pe­le­ryn­ki, chro­nią­cej przed wia­trem i desz­czem. Star­szy typ za­pa­sek kie­lec­kich był dłuż­szy, bo się­ga­ją­cy ko­la­na, i za­sad­ni­czo jed­no­barw­ny – czar­ny bądź mo­dry – dla uroz­ma­ice­nia prze­ty­ka­ny bia­łą ni­cią. W chłod­niej­sze dni na ko­szu­lę na­rzu­ca­no ser­dak, ro­dzaj bez­rę­kaw­ni­ka na cie­płej pod­szew­ce, obszy­te­go weł­nia­nym ba­ran­kiem lub ak­sa­mi­tem. Ja­ko okry­cie wierzch­nie w okre­sie zi­mo­wym słu­ży­ła su­kien­ka – typ suk­ma­ny dłu­go­ścią rów­ny spód­ni­cy, w pa­sie do­pa­so­wa­ny i su­to marsz­czo­ny, zdo­bio­ny sza­me­run­kiem i mo­sięż­ny­mi gu­zi­ka­mi. Bo­ga­te chłop­ki mia­ły su­kien­ki uszy­te z kup­ne­go suk­na gra­na­to­we­go, czar­ne­go lub zie­lo­ne­go i pod­bi­te ba­ra­nim fu­trem, któ­rym wy­kań­cza­no tak­że koł­nierz i man­kie­ty. Ubo­gie wie­śniacz­ki no­siły su­kien­ki płó­cien­ne, ocie­pla­ne wa­tą bądź pa­ku­ła­mi i obszy­te przy kie­sze­niach i roz­cię­ciu z przo­du kró­li­czym fu­ter­kiem. Oz­do­bą stro­ju dziew­cząt i ko­biet, o któ­rym Kol­berg pi­sał że „nie ma­ło po­nę­ty przy­da­je do ich uro­dy”, by­ły ko­ra­le: po­sia­da­nie kil­ku sznu­rów praw­dzi­wych, a więc naj­cen­niej­szych ko­ra­li, świad­czy­ło o wy­so­kim sta­tu­sie ma­te­rial­nym no­szącej je nie­wia­sty. Z uwa­gi na wy­so­ką ce­nę ta­kiej bi­żu­te­rii (na­szyj­nik z 3–6 rzę­dów pa­cior­ków wart był, jak po­da­je Pi­skorz-Bra­ne­ko­va, ty­le co jed­na kro­wa) za­kła­da­no ją je­dy­nie przy naj­więk­szych uro­czy­sto­ściach, a bied­niej­sze chłop­ki mu­sia­ły się za­do­wo­lić imi­ta­cja­mi ko­ra­low­ca wy­ko­na­ny­mi z mas syn­te­tycz­nych czy na­tu­ral­nych.

Mieszkańcy LasochowaMieszkańcy Lasochowa
Mieszkańcy Lasochowa, lata powojenne (fot. ze zbioru Zbigniewa Bąka)
Ubiór co­dzien­ny obu płci był prost­szy i da­le­ce skrom­niej­szy, po­zba­wio­ny ha­ftu i uszy­ty z gor­szej ja­ko­ści tka­ni­ny – zwy­kle zgrzeb­ne­go, lnia­ne­go lub ko­nop­ne­go sa­mo­dzia­łu. Choć na ogół odzież po­wsze­dnia nie róż­ni­ła się za­sad­ni­czo kro­jem od od­święt­nej, to jej funk­cja by­ła in­na – nie es­te­tycz­na, lecz prak­tycz­na. Chłop kie­lec­ki, jak pi­sze Mał­go­rza­ta Imio­łek, no­sił la­tem płó­cien­ne, zgrzeb­ne ga­cie, czy­li się­ga­ją­ce ko­stek spodnie za­pi­na­ne za po­mo­cą koł­ka lub prze­wią­zy­wa­ne po­wro­zem. Na wierzch ga­ci wy­pusz­czo­na by­ła dłu­ga do ko­lan, rów­nież zgrzeb­na ko­szu­la prze­pa­sa­na w pa­sie rze­mie­niem, a pod szy­ją za­wią­za­na ta­siem­ką czy sznur­kiem, tak że w roz­cię­ciu mię­dzy ty­mi dwo­ma punk­ta­mi wi­dać by­ło go­łą pierś. W chłod­niej­sze dni za­rzu­ca­no na ko­szu­lę lej­bik lub po­sia­da­ją­cą rę­ka­wy ka­po­tę. Ubiór zi­mo­wy nie róż­nił się od let­nie­go, po pro­stu zwie­lo­krot­nia­no licz­bę warstw no­szo­nych sztuk odzie­ży: za­kła­da­no więc po kil­ka par ga­ci, dwie ka­po­ty, a z rzad­ka tyl­ko ko­żuch. Ko­bie­ty w pa­sie mię­dzy Włosz­czo­wą i Kiel­ca­mi odzie­wa­ły się w dłu­gą, lnia­ną ko­szu­lę, ciem­ną, rów­nież lnia­ną spód­ni­cę i za­pa­skę. Wy­cho­dząc z do­mu za­kła­da­ły do­dat­ko­wo laj­bik, czy­li się­ga­ją­cy pa­sa płó­cien­ny sta­nik za­pi­na­ny na gu­zi­ki, oraz za­pa­skę na­ra­mien­ną. W ob­sza­rze wpły­wów kra­kow­skich prócz stan­dar­do­wej lnia­nej ko­szu­li, za­pa­ski i spód­ni­cy no­siło się gor­set i ka­tan­kę uszy­te z tka­nin kup­nych, np. per­ka­lu. Za­miast mę­skich bu­tów z cho­le­wa­mi czy dam­skich, sznu­ro­wa­nych trze­wi­ków, któ­re wkła­da­no tyl­ko przy bar­dziej uro­czy­stych oka­zjach, na co dzień wsu­wa­no na sto­py tre­py o gru­bej, drew­nia­nej po­de­szwie i skó­rza­nym wierz­chu, bez za­pięt­ka, let­nią zaś po­rą cho­dzo­no po pro­stu bo­so. Ta­kie sa­me tre­py no­siły w chłod­niej­sze dni dzie­ci. Dla tych ostat­nich z rzad­ka tyl­ko spe­cjal­nie szy­to odzież – zwłasz­cza okry­cia wierzch­nie by­ły zwy­kle do­na­sza­ne po star­szym ro­dzeń­stwie, ro­dzi­cach, a na­wet dziad­kach. Je­śli już ku­po­wa­no dziec­ku bu­ty, co zda­rza­ło się rzad­ko i tyl­ko w bo­gat­szych ro­dzi­nach, uwzględ­nia­no szyb­ki wzrost po­tom­stwa i na­by­wa­no obu­wie o kil­ka nu­me­rów za du­że. Czę­ściej jed­nak zda­rza­ło się, że jed­na i ta sa­ma pa­ra bu­tów słu­ży­ła wszyst­kim dzie­ciom w do­mu, a nie­raz i ca­łej ro­dzi­nie. Chłop­ców ubie­ra­no w płó­cien­ne por­t­ki, na wierzch któ­rych wy­pusz­cza­no ko­szu­lę się­ga­ją­cą ko­lan, przepa­saną w pa­sie rze­my­kiem lub sznur­kiem. Praw­dzi­wie mę­skie spodnie chło­pak otrzy­my­wał w wie­ku 12–15 lat. Dziew­czyn­ki przy­odzie­wa­no z ko­lei w lnia­ną ko­szul­kę, na któ­rą na­rzu­ca­no w chłod­niej­sze dni za­pa­skę. Spód­ni­cę i ka­fta­nik mat­ki da­ro­wy­wa­ły im do­pie­ro po osią­gnię­ciu 12–14 ro­ku ży­cia. Aż do I woj­ny świa­to­wej, jak po­da­je Tra­czyń­ski, ma­ło któ­ra chłop­ska cór­ka mia­ła su­kien­kę, na­to­miast w mię­dzy­wojen­nej Pol­sce do rzad­kości na­le­ża­ły dziew­czę­ta, któ­re jej nie po­sia­da­ły.

Pro­ces za­ni­ka­nia stro­ju lu­do­we­go po­stę­po­wał stop­nio­wo, po­czy­na­jąc już od lat 80. XIX stu­le­cia. Najw­cze­śniej dał się za­ob­ser­wo­wać tam, gdzie chło­pi, han­dlu­jąc, świad­cząc usłu­gi trans­por­to­we czy naj­mu­jąc się do pra­cy, mie­li bez­po­śred­ni i ma­so­wy kon­takt z ośrod­ka­mi miej­ski­mi i prze­my­sło­wy­mi. Na prze­ło­mie stu­le­ci opi­sy­wa­na ten­den­cja upo­wszech­nia się na sku­tek ro­sną­cej ak­tyw­no­ści spo­łecz­nej chłop­stwa: pod wpły­wem oświa­ty po­zasz­kol­nej i uczest­nic­twa w or­ga­ni­za­cjach go­spo­dar­czych, spo­łecz­nych i po­li­tycz­nych roz­sze­rze­niu ule­ga­ją ho­ry­zon­ty my­ślo­we wło­ścian, do­tych­czas za­my­ka­ją­ce się w gra­ni­cach wsi i naj­bliż­szej oko­li­cy. Wię­cej, kon­ser­wa­tyw­ni i przy­wią­za­ni do tra­dy­cji chło­pi za­czy­na­ją się wsty­dzić przy­na­leż­no­ści do niż­szej, w ich od­czu­ciu, war­stwy spo­łe­czeń­stwa, owych „chło­pów-cha­mów” prze­ciw­sta­wia­nych „pa­nom”. W re­zul­ta­cie lud­ność wiej­ska nie ty­le już ku­pu­je ma­te­ria­ły czy ubra­nia, ja­kie mia­sto wy­twa­rza spe­cjal­nie na jej po­trze­by i po­dług tra­dy­cyj­ne­go gu­stu, ale – ku zgro­zie i nie­skry­wa­ne­mu ża­lo­wi et­no­gra­fów i mło­do­pol­skich pa­trio­tów – się­ga po tka­ni­ny i stro­je ty­po­we dla miesz­czan czy ro­bot­ni­ków. Z po­cząt­kiem XX wie­ku wy­cho­dzą z mo­dy wście­kli­ce i ko­bie­ce czep­ki, z cza­sem sa­mo­dzia­ły za­czy­na­ją być wy­pie­ra­ne przez tka­ni­ny fa­brycz­ne, a tra­dy­cyj­ne kro­je ubrań – przez ich miej­skie od­po­wied­ni­ki. W dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wojen­nym na no­gach wiej­skich ko­biet co­raz rza­dziej uj­rzeć moż­na trze­wi­ki ze sznu­ro­wa­ny­mi cho­lew­ka­mi, a czę­ściej – pła­skie obu­wie i cie­li­ste poń­czo­chy. Dziew­czy­ny re­zy­gnu­ją też ze skrom­nych, uświę­co­nych tra­dy­cją fry­zur z prze­dział­kiem po środ­ku gło­wy i za­czy­na­ją się cze­sać na bok, ob­ci­na­ją war­ko­cze, a na­wet no­szą grzyw­ki i krę­cą wło­sy. Po pierw­szej woj­nie świa­to­wej w za­sa­dzie za­ni­ka mę­ski strój świę­to­krzy­ski, ko­bie­cy zaś – nie­dłu­go po za­koń­cze­niu dru­giej, choć w szcząt­ko­wej for­mie tu i ów­dzie ostał się dłu­żej.

Bibliografia:

Bursz­ta, J. (1972) Kul­tu­ra wsi od koń­ca XVIII do po­cząt­ków XX w. W: S. In­glot (red.) Hi­sto­ria chło­pów pol­skich. Tom II. Okres za­bo­rów. To­ruń: Lu­do­wa Spół­dziel­nia Wy­daw­ni­cza, ss. 628-671

Bursz­ta, J. (1980) Kul­tu­ra wsi okre­su mię­dzy­wo­jen­ne­go. W: S. In­glot (red.) Hi­sto­ria chło­pów pol­skich. Tom III. Okres II Rzecz­po­spo­li­tej i oku­pa­cji hi­tle­row­skiej. To­ruń: Lu­do­wa Spół­dziel­nia Wy­daw­ni­cza, ss. 441-497

Fi­scher, A. (1926) Lud pol­ski. Po­dręcz­nik et­no­gra­fji Pol­ski. Lwów, War­sza­wa, Kra­ków: Za­kład Na­ro­do­wy im. Os­so­liń­skich

Imio­łek, M. (2012) Stro­je lu­do­we Kie­lec­czy­zny. Kiel­ce: Mu­zeum Wsi Kie­lec­kiej

Juch­ciń­ska-Gił­ka, K. (2012) Dzie­ciń­stwo na wsi pol­skiej w okre­sie Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej w świe­tle źró­deł pa­mięt­ni­kar­skich. W: Prze­gląd Pe­da­go­gicz­ny, 1, ss. 224-234

Ka­moc­cy, J. i M. (1961) Atlas pol­skich stro­jów lu­do­wych. Strój świę­to­krzy­ski. Wro­cław: Pol­skie To­wa­rzy­stwo Lu­do­we

Kol­berg, O. (1885) Lud. Je­go zwy­cza­je, spo­sób ży­cia, mo­wa, po­da­nia, przy­sło­wia, ob­rzę­dy, gu­sła, za­ba­wy, pie­śni, mu­zy­ka i tań­ce. Se­rya XVIII. Kie­lec­kie. Kra­ków: Uni­wer­sy­tet Ja­giel­loń­ski

Oryn­ży­na, J. (1938) Prze­mysł lu­do­wy w Pol­sce. War­sza­wa: Na­kła­dem ty­go­dni­ka „Pol­ska go­spo­dar­cza”

Pi­skorz-Bra­ne­ko­wa, E. (2003) Pol­skie stro­je lu­do­we. War­sza­wa: Sport i Tu­ry­sty­ka – MUZA SA

Tra­czyń­ski, E. (2001) Wieś świę­to­krzy­ska w XIX i XX wie­ku. Kiel­ce: Re­gio­nal­ny Ośro­dek Stu­diów i Och­ro­ny Śro­do­wi­ska Kul­tu­ro­we­go w Kiel­cach

Projekt, wykonanie, teksty i zdjęcia © Anna Stypuła
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: