„Płócienna koszula, zapaska z wełniaka lub spódnica – oto typowe części ubioru kobiety; chłop wkłada płócienną koszulę, spodnie z płótna lub sukna i sukmanę. Oczywiście, jest mnóstwo regionalnych odmian w stroju ludowym, ale najczęściej świadczy on o obecności tkactwa samodziałowego w okolicy” pisała jeszcze na rok przed wybuchem II wojny światowej Janina Orynżyna. Rzeczywiście, rozmaitość odmian ludowego ubioru jest tak duża, że trudno jest sprowadzić je wszystkie do wspólnego mianownika. Co więcej i w obrębie jednego i tego samego regionu widać duże zróżnicowanie i przenikanie się wpływów z sąsiednich okolic. Współcześni etnografowie wyróżniają na terenie Kielecczyzny, rozpiętej między Wisłą a dwoma jej dopływami – Nidą i Pilicą, aż sześć odmian strojów ludowych tj. strój kielecki (zwany także kielecko-włoszczowskim, bo występował na obszarze rozciągającym się od Włoszczowy aż po okolice Kielc), świętokrzyski (okolice pasma Gór Świętokrzyskich), sandomierski, krakowski (w trójkącie między Jędrzejowem, Buskiem Zdrojem i Miechowem), opoczyński i radomski, przy czym wpływy poszczególnych regionów tu i ówdzie krzyżowały się i przeplatały, stąd, jak pisze Małgorzata Imiołek, w konkretnym przypadku trudno nieraz o dokonanie jasnego przyporządkowania. I tak np. w okolicach Miechowa, jak podaje Kolberg, nosiło się strój krakowski, u mężczyzn z obowiązkowym skórzanym pasem, zapinanym na mosiężną sprzączkę i nabijanym takimiż ćwieczkami, „u którego wisi kilkadziesiąt kółek mosiężnych brzęczących za każdem poruszeniem w tańcu. Koło pasa na rzemyku nóż składany kozikiem zwany; w kalitce (skórzanym woreczku) hubka, krzesiwko do ognia (dziś zastąpione zapałkami), lulka z cybuszkiem w zanadrzu lub za but wetknięta”. Pas spinał wypuszczoną na wierzch koszulę, na którą narzucano wełniany, zapinany na guziki lub haftki rodzaj kamizelki zwany lejbikiem. Spodnie wdziewano płócienne lub z wyprawionej skóry, do nich zaś buty juchtowe, sięgające niekiedy kolan, które, według relacji Kolberga, miały zamiast obcasów żelazne podkówki: „przydatne po ziemi oślizłej, gdy na wysokie przychodzi drapać się wzgórza; w tańcu niemi ochoczo, w takt zawsze krzesać zwykli”.
Na ziemi świętokrzyskiej, tak jak i w innych regionach kraju, żonaci mężczyźni nosili jako wierzchnią odzież sukmanę w różnych odmianach kolorystycznych – najczęściej czarną lub brązową (tzw. strój świętokrzyski), granatową (jak w Krakowskiem) lub białą (odmiana proszowicka). W stroju kieleckim pod sukmanę zakładano lnianą koszulę haftowaną na kołnierzu i mankietach oraz spodnie farbowane najczęściej na czarno lub granatowo. Lejbiki pod koniec XIX w. zostały wyparte przez kamizelki, mające szersze wycięcie pod szyją i przód uszyty z innego materiału niż tył (lejbiki wykonywano w całości z jednego rodzaju tkaniny, najczęściej niebieskiego, granatowego lub czarnego płótna lnianego). Na wierzch narzucano spancer, rodzaj krótkiej kurtki sięgającej pasa, którą latem, dla zadania szyku, rozpinano, tak by wyglądał spod niej lejbik. W chłodne dni na spancer nakładano płócienną guńkę, czyli wcięty w pasie letni płaszcz zdobiony aplikacjami i szamerowaniem, który na początku XX w. został wyparty przez szyte z fabrycznego sukna na miejski wzór kapoty (te z kolei zanikły po I wojnie światowej). Wierzchnie okrycie – sukmanę czy guńkę – przepasywano szerokim skórzanym pasem nabijanym mosiężnymi kółkami i zwieńczonym ozdobną klamrą. Najbogatsi chłopi przy uroczystych okazjach, jak podają Kamoccy, nosili w ich miejsce zapinane na trzy sprzączki trzosy z wewnętrznymi kieszeniami na pieniądze (mniej zamożni włościanie trzymali gotówkę w woreczkach zawieszanych na szyi). Na głowę zakładano zimową porą granatowe rogatywki z czerwonymi wypustkami i wścieklice (wysokie, obszywane futrem czapki z granatowego sukna), latem zaś niskie, słomkowe kapelusze (u kawalerów zdobione wstążkami, a niekiedy i pawim piórem) lub białe, wełniane magierki.
„Z ubraniem głowy łączy się zagadnienie uczesania – pisał Fischer. – Chłop polski dawniej nosił długie włosy, podobnie, jak rycerze w średniowieczu. Ten sposób noszenia włosów utrzymał się zwłaszcza u starszych, poważnych gospodarzy do dni dzisiejszych, o ile oczywiście nie zmienił go wpływ mody miejskiej, a szczególnie wojskowej. Brody natomiast chłop nasz nie nosi, uzasadniając to w ten sposób, że nie jest on ani «żyd ani kacap» i jedynie na starość, gdy siedzi już na dożywociu, lub idzie na żebry, zapuszcza brodę. Wąsy przystrzyga chłop nasz zasadniczo, a wyjątkowo tylko nosi długie, zawiesiste, staropolskie wąsy, jak np. w Małopolsce. Zresztą czesanie włosów jest u chłopa bardzo rzadkie, a natomiast występuje obficie smarowanie ich różnemi tłuszczami. Zasada ta obowiązuje zarówno mężczyzn, jak i kobiety, to też w niedziele i święta wiele trudu kosztuje walka z pasożytami. Poza tem dziewczęta noszą długie włosy, splecione w warkocze czyli t. zw. «kosy». Z chwilą wyjścia zamąż ucina się kobiecie owe warkocze i puszcza przed uchem włosy w «icki»”, sama zaś świeżo upieczona żona zaczyna wkładać czepce i luźno wiązane chustki, zdobione szpilkami o dużych kolorowych główkach, których końce zarzuca do tyłu. Nakrycie głowy wyróżniało zatem mężatki z grupy niezamężnych kobiet, tak jak ciemniejsze, bardziej stonowane, często pozbawione wzoru tkaniny podkreślały stateczny wiek noszących je chłopek na tle żywych barw dzianin, jakie przywdziewały dziewczęta i młode, choć zamężne już włościanki. Najbogatsze stroje nosiły panny, którym też wieś zawdzięczała innowacje w wyglądzie odzieży np., jak podaje Imiołek, w drugiej połowie XIX w. panny zainicjowały modę na zdobienie gorsetów cekinami, koralikami i drobnymi kontrafałdami.
Odświętny strój kobiecy składał się z białej, zdobnej haftem koszuli, noszonego na niej, także bogato haftowanego, najczęściej krótkiego gorsetu, który zawiązywano z przodu za pomocą tasiemki lub zapinano na rząd ozdobnie tłoczonych guziczków, oraz pasiastej lub jednokolorowej, zazwyczaj wiśniowej, brązowej, zielonej, granatowej lub czarnej, marszczonej spódnicy. Na wierzch tej ostatniej zakładano fartuch – biały, zdobiony ażurowym haftem i wstawkami z koronki lub (na północy regionu) czarny, alpagowy, przystrajany zakładkami. Szczególnym rodzajem fartucha była tzw. zapaska przedsobna, która na ziemi świętokrzyskiej utrzymana była w czarno-czerwonej kolorystyce, przy czym szerokość pasów czerwonych i czarnych zmieniała się na przestrzeni czasu i zależnie od okolicy, a po I wojnie światowej, pod wpływem mody łowickiej i opoczyńskiej, doczekała się domieszek innych kolorów: zielonego, niebieskiego, fiołkowego i żółtego. Z tego samego pasiastego samodziału szyto zapaski (naramienne), czyli rodzaj zarzucanej na ramiona lub głowę krótkiej pelerynki, chroniącej przed wiatrem i deszczem. Starszy typ zapasek kieleckich był dłuższy, bo sięgający kolana, i zasadniczo jednobarwny – czarny bądź modry – dla urozmaicenia przetykany białą nicią. W chłodniejsze dni na koszulę narzucano serdak, rodzaj bezrękawnika na ciepłej podszewce, obszytego wełnianym barankiem lub aksamitem. Jako okrycie wierzchnie w okresie zimowym służyła sukienka – typ sukmany długością równy spódnicy, w pasie dopasowany i suto marszczony, zdobiony szamerunkiem i mosiężnymi guzikami. Bogate chłopki miały sukienki uszyte z kupnego sukna granatowego, czarnego lub zielonego i podbite baranim futrem, którym wykańczano także kołnierz i mankiety. Ubogie wieśniaczki nosiły sukienki płócienne, ocieplane watą bądź pakułami i obszyte przy kieszeniach i rozcięciu z przodu króliczym futerkiem. Ozdobą stroju dziewcząt i kobiet, o którym Kolberg pisał że „nie mało ponęty przydaje do ich urody”, były korale: posiadanie kilku sznurów prawdziwych, a więc najcenniejszych korali, świadczyło o wysokim statusie materialnym noszącej je niewiasty. Z uwagi na wysoką cenę takiej biżuterii (naszyjnik z 3–6 rzędów paciorków wart był, jak podaje Piskorz-Branekova, tyle co jedna krowa) zakładano ją jedynie przy największych uroczystościach, a biedniejsze chłopki musiały się zadowolić imitacjami koralowca wykonanymi z mas syntetycznych czy naturalnych.
Ubiór codzienny obu płci był prostszy i dalece skromniejszy, pozbawiony haftu i uszyty z gorszej jakości tkaniny – zwykle zgrzebnego, lnianego lub konopnego samodziału. Choć na ogół odzież powszednia nie różniła się zasadniczo krojem od odświętnej, to jej funkcja była inna – nie estetyczna, lecz praktyczna. Chłop kielecki, jak pisze Małgorzata Imiołek, nosił latem płócienne, zgrzebne gacie, czyli sięgające kostek spodnie zapinane za pomocą kołka lub przewiązywane powrozem. Na wierzch gaci wypuszczona była długa do kolan, również zgrzebna koszula przepasana w pasie rzemieniem, a pod szyją zawiązana tasiemką czy sznurkiem, tak że w rozcięciu między tymi dwoma punktami widać było gołą pierś. W chłodniejsze dni zarzucano na koszulę lejbik lub posiadającą rękawy kapotę. Ubiór zimowy nie różnił się od letniego, po prostu zwielokrotniano liczbę warstw noszonych sztuk odzieży: zakładano więc po kilka par gaci, dwie kapoty, a z rzadka tylko kożuch. Kobiety w pasie między Włoszczową i Kielcami odziewały się w długą, lnianą koszulę, ciemną, również lnianą spódnicę i zapaskę. Wychodząc z domu zakładały dodatkowo lajbik, czyli sięgający pasa płócienny stanik zapinany na guziki, oraz zapaskę naramienną. W obszarze wpływów krakowskich prócz standardowej lnianej koszuli, zapaski i spódnicy nosiło się gorset i katankę uszyte z tkanin kupnych, np. perkalu. Zamiast męskich butów z cholewami czy damskich, sznurowanych trzewików, które wkładano tylko przy bardziej uroczystych okazjach, na co dzień wsuwano na stopy trepy o grubej, drewnianej podeszwie i skórzanym wierzchu, bez zapiętka, letnią zaś porą chodzono po prostu boso. Takie same trepy nosiły w chłodniejsze dni dzieci. Dla tych ostatnich z rzadka tylko specjalnie szyto odzież – zwłaszcza okrycia wierzchnie były zwykle donaszane po starszym rodzeństwie, rodzicach, a nawet dziadkach. Jeśli już kupowano dziecku buty, co zdarzało się rzadko i tylko w bogatszych rodzinach, uwzględniano szybki wzrost potomstwa i nabywano obuwie o kilka numerów za duże. Częściej jednak zdarzało się, że jedna i ta sama para butów służyła wszystkim dzieciom w domu, a nieraz i całej rodzinie. Chłopców ubierano w płócienne portki, na wierzch których wypuszczano koszulę sięgającą kolan, przepasaną w pasie rzemykiem lub sznurkiem. Prawdziwie męskie spodnie chłopak otrzymywał w wieku 12–15 lat. Dziewczynki przyodziewano z kolei w lnianą koszulkę, na którą narzucano w chłodniejsze dni zapaskę. Spódnicę i kaftanik matki darowywały im dopiero po osiągnięciu 12–14 roku życia. Aż do I wojny światowej, jak podaje Traczyński, mało która chłopska córka miała sukienkę, natomiast w międzywojennej Polsce do rzadkości należały dziewczęta, które jej nie posiadały.
Proces zanikania stroju ludowego postępował stopniowo, poczynając już od lat 80. XIX stulecia. Najwcześniej dał się zaobserwować tam, gdzie chłopi, handlując, świadcząc usługi transportowe czy najmując się do pracy, mieli bezpośredni i masowy kontakt z ośrodkami miejskimi i przemysłowymi. Na przełomie stuleci opisywana tendencja upowszechnia się na skutek rosnącej aktywności społecznej chłopstwa: pod wpływem oświaty pozaszkolnej i uczestnictwa w organizacjach gospodarczych, społecznych i politycznych rozszerzeniu ulegają horyzonty myślowe włościan, dotychczas zamykające się w granicach wsi i najbliższej okolicy. Więcej, konserwatywni i przywiązani do tradycji chłopi zaczynają się wstydzić przynależności do niższej, w ich odczuciu, warstwy społeczeństwa, owych „chłopów-chamów” przeciwstawianych „panom”. W rezultacie ludność wiejska nie tyle już kupuje materiały czy ubrania, jakie miasto wytwarza specjalnie na jej potrzeby i podług tradycyjnego gustu, ale – ku zgrozie i nieskrywanemu żalowi etnografów i młodopolskich patriotów – sięga po tkaniny i stroje typowe dla mieszczan czy robotników. Z początkiem XX wieku wychodzą z mody wścieklice i kobiece czepki, z czasem samodziały zaczynają być wypierane przez tkaniny fabryczne, a tradycyjne kroje ubrań – przez ich miejskie odpowiedniki. W dwudziestoleciu międzywojennym na nogach wiejskich kobiet coraz rzadziej ujrzeć można trzewiki ze sznurowanymi cholewkami, a częściej – płaskie obuwie i cieliste pończochy. Dziewczyny rezygnują też ze skromnych, uświęconych tradycją fryzur z przedziałkiem po środku głowy i zaczynają się czesać na bok, obcinają warkocze, a nawet noszą grzywki i kręcą włosy. Po pierwszej wojnie światowej w zasadzie zanika męski strój świętokrzyski, kobiecy zaś – niedługo po zakończeniu drugiej, choć w szczątkowej formie tu i ówdzie ostał się dłużej.
Bibliografia:
Burszta, J. (1972) Kultura wsi od końca XVIII do początków XX w. W: S. Inglot (red.) Historia chłopów polskich. Tom II. Okres zaborów. Toruń: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, ss. 628-671
Burszta, J. (1980) Kultura wsi okresu międzywojennego. W: S. Inglot (red.) Historia chłopów polskich. Tom III. Okres II Rzeczpospolitej i okupacji hitlerowskiej. Toruń: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, ss. 441-497
Fischer, A. (1926) Lud polski. Podręcznik etnografji Polski. Lwów, Warszawa, Kraków: Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Imiołek, M. (2012) Stroje ludowe Kielecczyzny. Kielce: Muzeum Wsi Kieleckiej
Juchcińska-Giłka, K. (2012) Dzieciństwo na wsi polskiej w okresie Drugiej Rzeczypospolitej w świetle źródeł pamiętnikarskich. W: Przegląd Pedagogiczny, 1, ss. 224-234
Kamoccy, J. i M. (1961) Atlas polskich strojów ludowych. Strój świętokrzyski. Wrocław: Polskie Towarzystwo Ludowe
Kolberg, O. (1885) Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Serya XVIII. Kieleckie. Kraków: Uniwersytet Jagielloński
Orynżyna, J. (1938) Przemysł ludowy w Polsce. Warszawa: Nakładem tygodnika „Polska gospodarcza”
Piskorz-Branekowa, E. (2003) Polskie stroje ludowe. Warszawa: Sport i Turystyka – MUZA SA
Traczyński, E. (2001) Wieś świętokrzyska w XIX i XX wieku. Kielce: Regionalny Ośrodek Studiów i Ochrony Środowiska Kulturowego w Kielcach
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: