Prze­strzeń wo­kół dwo­ru pla­no­wa­no z du­żą pie­czo­ło­wi­to­ścią. Na­ji­stot­niej­szy­mi jej ele­men­ta­mi, o naj­bar­dziej re­pre­zen­ta­cyj­nym cha­rak­te­rze by­ły: ale­ja do­jaz­do­wa, pod­jazd oraz sa­lon ogro­do­wy. Ale­ja do­jaz­do­wa, naj­czę­ściej ob­sa­dzo­na szpa­le­rem drzew jed­ne­go ga­tun­ku (lip, gra­bów, wią­zów, dę­bów czy je­sio­nów) sta­no­wi­ła, jak pi­sze Aga­ta Za­cha­riasz, ozdo­bę na­wet nie­wiel­kich dwor­ków. Prócz dro­gi głów­nej, pro­wa­dzą­cej do dwo­ru, pro­jek­to­wa­no tak­że po­mniej­sze – ale­je do prze­jaż­dżek kon­nych czy ścież­ki spa­ce­ro­we.

Aleja przez sad dworskiAleja przez sad dworski
Aleja przez sad dworski. Zdjęcie przedwojenne
W za­leż­no­ści od prze­zna­cze­nia ich na­wierzch­nie mo­gły być ziem­ne, żwi­ro­we, tra­wia­ste czy bru­ko­wa­ne. Wy­ty­cza­jąc je, do­kła­da­no sta­rań by mia­ły wa­lor nie tyl­ko użyt­ko­wy, ale i es­te­tycz­ny: ucie­ka­no się czę­sto do wy­ko­rzy­sty­wa­nia złu­dzeń optycz­nych, dzię­ki któ­rym dro­ga wy­da­wa­ła się dłuż­sza niż by­ła w rze­czy­wi­sto­ści, za­ska­ki­wa­no spa­ce­ru­ją­ce­go nie­ocze­ki­wa­nie zmie­nia­jąc bieg alei al­bo za­my­ka­no ją per­spek­ty­wicz­nie rzeź­bą, bra­mą czy mo­stem. W przy­pad­ku dro­gi do­jaz­do­wej ta­kie za­mknię­cie sta­no­wił bu­dy­nek dwo­ru z upla­so­wa­nym od fron­tu pod­jaz­dem, któ­re­go cen­tral­nym ele­men­tem był owal­ny lub okrą­gły traw­nik (zwa­ny też ga­zo­nem) z po­je­dyn­czym drze­wem, klom­bem, fon­tan­ną lub nie­wiel­kim ba­se­nem. Z bie­giem lat pod­jaz­dy za­czę­ły zdo­bić wy­myśl­ne or­na­men­ty, róż­no­barw­ne ko­bier­ce czy wy­nie­sio­ne kwiet­ni­ki. Jed­nak naj­bar­dziej re­pre­zen­ta­cyj­ną czę­ścią ogro­du po­zo­sta­wał tzw. sa­lon ogro­do­wy, usy­tu­owa­ny z ty­łu bu­dyn­ku i czę­sto od­gra­ni­czo­ny od resz­ty za­ło­że­nia ży­wo­pło­tem, szpa­le­rem drzew czy bin­da­żem, czy­li alej­ką bie­gną­cą we wnę­trzu ro­ślin­ne­go tu­ne­lu. Je­go cha­rak­ter uza­leż­nio­ny był od sty­lu, w ja­kim za­pro­jek­to­wa­ne by­ło za­ło­że­nie par­ko­we, ten zaś z ko­lei kształ­to­wa­ły ak­tu­al­ne mo­dy pa­nu­ją­ce w ar­chi­tek­tu­rze kra­jo­bra­zu.

W koń­ców­ce XVIII stu­le­cia i w pierw­szej po­ło­wie XIX wie­ku na wy­gląd du­żych, zwy­kle pa­ła­co­wych par­ków wpły­wa­ła an­giel­ska kon­cep­cja ogro­du ro­man­tycz­ne­go, któ­re­go ma­low­ni­cza i uroz­ma­ico­na kom­po­zy­cja mia­ła na ce­lu kształ­to­wa­nie do­znań i na­stro­jów zwie­dza­ją­cych. Pod po­ję­ciem ma­low­ni­czo­ści, klu­czo­wej dla zro­zu­mie­nia tej wi­zji za­ło­że­nia par­ko­wego, kry­je się, jak za­uwa­ża Ryl­ke, pró­ba wy­ję­cia z na­tu­ry wi­do­ku, pew­ne­go mo­ty­wu ma­lar­skie­go i prze­nie­sie­nia go w in­ne oto­cze­nie, jed­nak w ta­ki spo­sób, by wy­da­wał się tam do­sko­na­le wpa­so­wa­ny.
ArkadiaArkadia
Sztuczny łuk w Arkadii koło Nieborowa z widokiem na park i świątynię Diany (ilustracja z zasobów portalu polona.pl)
To­też „[o]gro­dy ta­ko­we po­win­ny obej­mo­wać przedmio­ty w przy­ro­dze­niu zna­ko­mi­te i tak z so­bą prze­pla­ta­ne, aże­by urok i za­dzi­wie­nie spra­wia­ły, a ogół pla­nu, dzia­ła­jąc na wy­obraź­nię, miał przy­jem­ną har­mo­nią; za­sła­niać zaś wszyst­ko to, co na uwa­gę nie za­słu­gu­je” dyk­to­wał swym czy­tel­ni­kom Jó­zef Stru­mił­ło. Ogród ro­man­tycz­ny ce­chu­je za­tem za­ska­ku­ją­ca zmien­ność i nie­zwy­kłość kon­tra­sto­wych ze­sta­wień np. ta­fli wo­dy i ścia­ny la­su al­bo ska­li­stych urwisk gó­ru­ją­cych nad kwie­ci­sty­mi łą­ka­mi. Prze­mie­rza­jąc park spa­ce­ro­wicz prze­cho­dzi od jed­ne­go obra­zu do dru­gie­go: tu po­dzi­wia sce­nę ar­ka­dyj­ską, tam ru­sty­kal­ną, ów­dzie eg­zo­tycz­ną. Sta­ran­nie kom­po­no­wa­ne wi­do­ki by­ły przy tym obli­czo­ne na wy­wo­ła­nie okre­ślo­ne­go efek­tu: me­lan­cho­lij­nej za­du­my przy ru­inie (za­zwy­czaj sztucz­nej), po­god­ne­go spo­ko­ju na wi­dok za­la­nych słoń­cem, ukwie­co­nych pa­stwisk z sie­lan­ko­wym stad­kiem owiec i brzo­zo­wym ga­ikiem, prze­stra­chu na za­wie­szo­nym nad prze­pa­ścią mo­ście czy za­par­te­go w pier­si tchu przed ka­ska­dą hu­czą­ce­go w pie­cza­rze wo­do­spa­du. Nie bez zna­cze­nia po­zo­sta­wa­ła tu­taj sym­bo­li­ka ro­ślin np. ró­że uosa­bia­ły pięk­no i mi­łość, iry­sy – elo­kwen­cję, a bia­łe kwia­ty aka­cji – w uję­ciu wol­no­mu­lar­skim – nie­win­ność. Istot­nym ele­men­tem uwzględ­nia­nym w każ­dym pro­jek­cie by­ła wo­da: ser­pen­ty­na rze­ki, nie­re­gu­lar­ne sa­dzaw­ki, sztucz­ne źró­deł­ka, ka­ta­rak­ty, wo­do­try­ski, wresz­cie sta­wy po­łą­czo­ne ka­na­ła­mi, po­nad któ­ry­mi prze­rzu­ca­no uro­kli­we most­ki. Uzu­peł­nie­niem ogro­du spa­ce­ro­we­go by­ły roz­ma­ite bu­dow­le, któ­rych ce­lem by­ło spo­tę­go­wa­nie za­pla­no­wa­ne­go efek­tu sce­nicz­ne­go: sztucz­ne gro­ty i ru­iny, al­ta­ny (kształ­tem na­śla­du­ją­ce np. an­tycz­ne świą­ty­nie), chiń­skie pa­wi­lo­ny czy pa­ster­skie sza­ła­sy. Spe­cjal­ne miej­sce po­świę­ca­no w wie­lu par­kach bu­dow­lom upa­mięt­nia­ją­cym waż­ne wy­da­rze­nia w ży­ciu dwo­ru czy na­ro­du – sar­ko­fa­gom, mau­zo­le­om, rzeź­bom, ka­pli­com czy ka­mien­nym po­mni­kom, opa­trzo­nym od­po­wied­ni­mi in­skryp­cja­mi. W pol­skich ogro­dach ro­man­tycz­nych obec­ność tych ele­men­tów mia­ła nie tyl­ko po­bu­dzać do kon­tem­pla­cji, ale tak­że po­dyk­to­wa­na by­ła pra­gnie­niem pod­trzy­ma­nia du­cha na­ro­do­we­go w do­bie utra­ty nie­pod­le­gło­ści.

Mostek w parkuMostek
Mostek w parku. Zdjęcie przedwojenne
W po­ło­wie XIX w. na kom­po­zy­cji dwor­skich za­ło­żeń par­ko­wych od­ci­snę­ła pięt­no na­tu­ra­li­stycz­na kon­cep­cja ogro­du, któ­ra w wa­run­kach pol­skich znaj­do­wa­ła wy­raz przede wszyst­kim w otwar­tych prze­strze­niach wi­do­ko­wych i nie­re­gu­lar­nych kę­pach drzew, sa­dza­nych w miej­sce wcze­śniej obo­wią­zu­ją­cych szpa­le­rów. Do­bry ar­ty­sta ogrod­nik, pi­sze Ed­mund Jan­kow­ski (na­zy­wa­ny przez Ge­rar­da Cioł­ka epi­go­nem te­go kie­run­ku), zręcz­nie wy­ko­rzy­stu­je wa­lo­ry kra­jo­bra­zu i na­tu­ral­ne je­go ele­men­ty, „a gru­pu­jąc par­tye i sku­pi­ny drzew, otwie­ra po­mię­dzy nie­mi jak­by okna na świat bo­ży. Tyl­ko wte­dy ogród sta­je się mi­łą sie­dzi­bą, gdy oko ob­jąć mo­że z nie­go szer­sze ho­ry­zon­ty. Prze­strzeń cia­sna, za­mknię­ta mu­ra­mi lub drze­wa­mi, choć by jak naj­le­piej we­wnątrz urzą­dzo­na, sta­je się wkrót­ce pięk­nem.... wię­zie­niem.” W sztu­ce pro­jek­to­wa­nia ogro­dów na pierw­szy plan wy­su­wa się te­raz przy­ro­da, nie zaś – jak do­tych­czas – za­mysł czło­wie­ka. Ogród, jak za­uwa­ża An­na Ró­żań­ska, sta­je się „te­atrem na­tu­ry”. Rę­ka ogrod­nika je­dy­nie do­peł­nia i wy­gła­dza to, co da­je sa­ma przy­ro­da, w ta­ki jed­nak spo­sób, by ludz­ka in­ge­ren­cja by­ła jak naj­mniej wi­docz­na. Z ogro­dów zni­ka­ją więc rzeź­by, urny, sar­ko­fa­gi czy pa­wi­lo­ny, wię­cej na­to­miast uwa­gi po­świę­ca się od­po­wied­nie­mu do­bo­ro­wi ro­ślin. Po­dob­nie jak w la­tach wcze­śniejszych pro­jek­tu­jąc ogród bie­rze się pod uwa­gę nie tyl­ko naj­bliż­sze oto­cze­nie, ale i ca­łość kra­jo­bra­zu, w któ­rym za­ło­że­nie jest usy­tu­owa­ne: na­tu­ra­li­stycz­ne par­ki otwie­rają się na po­bli­skie łą­ki, po­la czy la­sy, a ich kom­po­zy­cja uwzględ­nia ele­men­ty za­sta­ne – rzeź­bę te­re­nu, sieć wod­ną czy ro­ślinność, któ­rą te­raz sa­dzi się zgod­nie z jej na­tu­ral­nym śro­do­wi­skiem: sta­wy oko­lo­ne są szu­wa­ra­mi, a łą­ki ma­ją się od dzi­kich kwia­tów. Szcze­gól­nym ty­pem ogro­du na­tu­ra­li­stycz­nego by­ły za­kła­da­ne w koń­ców­ce XIX stu­le­cia ma­łe lub śred­niej wiel­ko­ści par­ki ob­wod­ni­co­we i ka­li­gra­ficz­ne. W obu wy­pad­kach na­zwy ukła­dów od­da­ją cha­rak­ter prze­bie­gu dróg, któ­rych mięk­kie, eso­wa­te i łu­ko­wa­te krzy­we wi­ły się po ogro­dzie, prze­ci­na­jąc się wza­jem­nie. W ogro­dzie ob­wod­ni­co­wym jed­na z nich, wy­ty­czo­na na obrze­żach za­ło­że­nia i zwa­na ob­wod­ni­cą, obie­ga­ła ca­ły park. W par­kach ty­pu ka­li­gra­ficz­nego z ko­lei płyn­ność for­my, wi­docz­na głów­nie w za­ry­sie ka­pry­śnej plą­ta­ni­ny ście­żek, przy­bie­ra szczy­to­wą for­mę, po­śred­nio wią­żąc się z se­ce­syj­ną ma­nie­rą wła­ści­wą prze­ło­mo­wi wie­ków, przez niektó­rych uwa­ża­ną za uko­ro­no­wa­nie sty­lu ka­li­gra­ficz­nego. W sa­mym sty­lu se­ce­syj­nym, ukształ­to­wa­nym pod wpły­wem kon­cep­cji mi­nia­tu­ro­wych ogro­dów ja­poń­skich, zie­leń i ar­chi­tek­tu­ra ści­śle się spla­ta­ją: bu­dyn­ki wręcz to­ną w gąsz­czu ro­ślin, a pre­fe­ro­wa­ne do­tąd da­le­kie per­spek­ty­wy ule­ga­ją ra­dy­kal­ne­mu skró­ce­niu i przy­bie­rają po­stać bli­skich wi­do­ków z we­ran­dy bądź ta­ra­su na staw czy traw­nik oto­czo­ny gę­stwi­ną drzew i krze­wów. W tak wy­kre­owa­nych ka­me­ral­nych, ogro­do­wych wnę­trzach chęt­nie pre­zen­to­wa­no ro­śliny o wy­razistych for­mach – pną­cza, iry­sy czy pa­pro­cie. Na­le­ży tu jed­nak za­zna­czyć, że myśl se­ce­syj­na za­zna­cza się głów­nie w pro­jek­tach nie­wiel­kich ogród­ków oka­la­ją­cych miej­skie wil­le i ja­ko ta­ka nie znaj­du­je uzna­nia w oczach zie­mian, wi­dzą­cych w niej wpły­wy ob­ce, nie uwzględ­niające ro­dzi­mych tra­dy­cji na­ro­do­wych. W re­zul­ta­cie, jak stwier­dza Bog­da­now­ski, dwor­skich ogro­dów w sty­lu se­ce­syj­nym po­wsta­ło nie­wie­le, a i te, któ­re zre­ali­zo­wa­no, ogra­ni­cza­ły się do nie­wiel­kie­go frag­men­tu du­żo więk­sze­go, sty­li­stycz­nie od­mien­ne­go par­ku.

Obwodnica parkowaObwodnica
Zarys obwodnicy w lasochowskim parku (zdjęcie współczesne)

W XIX stu­le­ciu obok za­ło­żeń ty­po­wo na­tu­ra­li­stycz­nych po­wsta­ją tak­że, choć mniej licz­ne, hi­sto­ry­zu­ją­ce par­ki o cha­rak­te­rze eklek­tycz­nym, har­mo­ni­zu­ją­ce ze wzno­szo­ny­mi w owym cza­sie w tym sty­lu bu­dow­la­mi. Po­ja­wia­ją się za­tem na­wią­za­nia do ogro­dów re­ne­san­so­wych (wło­skich) i ba­ro­ko­wych (fran­cu­skich) – w po­sta­ci czy­stej i mie­sza­nej, sta­no­wią­cej wier­ną ko­pię daw­nych ukła­dów lub swo­bod­ną wa­ria­cję na te­mat. Ży­wio­ło­wość na­tu­ra­li­stycz­ne­go par­ku zo­sta­je uję­ta w upo­rząd­ko­wa­ne osio­wo, zge­ome­try­zo­wa­ne ra­my, wi­docz­ne zwłasz­cza w spo­so­bie pro­jek­to­wa­nia ta­ra­sów, klom­bów czy ra­bat kwia­to­wych. Par­ter ogro­do­wy, sta­no­wią­cy naj­bar­dziej re­pre­zen­ta­cyj­ną, bo ota­cza­ją­cą bu­dy­nek miesz­kal­ny, część za­ło­że­nia przy­bie­ra tu naj­czę­ściej po­stać dy­wa­no­wą z re­gu­lar­ny­mi, sta­ran­nie pie­lę­gno­wa­ny­mi kwiet­ni­ka­mi, two­rzą­cy­mi kwia­to­wy ko­bie­rzec imi­tu­ją­cy fan­ta­zyj­ne wzo­ry orien­tal­nych dy­wa­nów.

Opi­sy­wa­ne wy­żej ten­den­cje w kształ­to­wa­niu prze­strze­ni wo­kół wiej­skich sie­dzib zie­miań­skich utrzy­ma­ły się aż do pierw­szej woj­ny świa­to­wej. Po­czą­tek XX w. w ar­chi­tek­tu­rze kra­jo­bra­zu na­zna­czo­ny jest z jed­nej stro­ny sła­bym dość od­dzia­ły­wa­niem se­ce­sji, z dru­giej zaś cią­gle ży­wym hi­sto­ry­zmem i po­szu­ki­wa­niem sty­lu na­ro­do­we­go, któ­re­go zwień­cze­niem bę­dzie re­gio­na­li­stycz­ny tzw. styl dwor­ko­wy, wy­wo­dzą­cy się z tra­dy­cji sar­mac­kie­go ogro­du kwa­te­ro­we­go (wło­skie­go) i ro­man­tycz­ne­go kra­jo­bra­zo­we­go. W ta­kich pro­jek­tach część ogro­du oka­la­ją­ca dwór zy­ski­wa­ła for­mę zge­ome­try­zo­wa­ną, har­mo­ni­zu­ją­cą z bry­łą bu­dyn­ku, na obrze­żach za­ło­że­nia prze­cho­dzą­cą moż­li­wie płyn­nie w swo­bod­ną kom­po­zy­cję ka­li­gra­ficz­ne­go par­ku pej­za­żo­we­go.

Cią­gle obec­ne w pro­jek­to­wa­niu dwor­skich par­ków kon­cep­cje na­tu­ra­li­stycz­ne w po­cząt­kach wie­ku XX, a zwłasz­cza w dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym zde­rza­ją się z my­ślą mo­der­ni­stycz­ną, któ­ra na po­wrót roz­bi­ja to, co łą­czył do­tąd w har­mo­nij­ną ca­łość styl ka­li­gra­ficz­ny, a se­ce­sja wręcz sta­pia­ła w jed­ność. Bog­da­now­ski okre­śla mo­der­ni­stycz­ne pro­jek­ty ja­ko pro­sto­kreśl­ne, ak­cen­tu­ją­ce ku­bicz­ne bry­ły bu­dyn­ków i no­wo­cze­snych rzeźb. Ek­spo­nu­je się te­raz po­je­dyn­cze krze­wy czy eg­zo­tycz­ne drze­wa, ze­sta­wia­jąc je kon­tra­sto­wo z tłem: gład­ki­mi płasz­czy­zna­mi ścian czy dy­wa­no­wych traw­ni­ków, eks­pe­ry­men­tu­je się z wo­dą i świa­tłem, chęt­nie się­ga się po ostre ko­lo­ry i no­wo­cze­sne ma­te­ria­ły: be­ton, ce­ra­mi­kę, szkło, re­zy­gnu­jąc za­ra­zem z wy­szu­ka­nych zdo­bień, odrzu­ca­nych na rzecz pro­gra­mo­wej pro­sto­ty i funk­cjo­na­li­zmu. Za Lon­gi­nem Maj­dec­kim wy­róż­nić moż­na tu dwa wio­dą­ce kie­run­ki w pro­jek­to­wa­niu za­ło­żeń dwor­sko-par­ko­wych. We­dle za­ło­żeń pierw­sze­go pla­ny sta­ją się bar­dziej zge­ome­try­zo­wa­ne, ak­cen­tu­jąc ośro­dek głów­ny i kom­po­nu­jąc ca­łość ogro­du osio­wo i sy­me­trycz­nie. W tym uję­ciu na­dal wię­cej uwa­gi po­świę­ca się rzeź­bie te­re­nu, ro­śli­nom czy ukła­do­wi wod­ne­mu, niż sa­mej ar­chi­tek­tu­rze. Dru­gi kie­ru­nek pre­fe­ru­je ukła­dy asy­me­trycz­ne z wy­raź­nym udzia­łem ele­men­tów bu­dow­la­nych sto­pio­nych w ca­łość z przy­rod­ni­czy­mi. W mo­der­ni­zmie, jak pi­sze Aga­ta Za­cha­riasz, wa­gi na­bie­ra es­te­ty­ka bu­dul­ca: przy­kła­do­wo ścież­ki wy­sy­pu­je się róż­no­ko­lo­ro­wym żwi­rem al­bo wy­kła­da ka­mien­ny­mi pły­ta­mi, któ­re prze­ra­sta tra­wa czy by­li­ny. Za­zna­czyć jed­nak na­le­ży, że po­dob­nie jak w przy­pad­ku wcze­śniej opi­sy­wa­nej se­ce­sji, któ­ra w swej wy­ra­fi­no­wa­nej po­sta­ci na­dal kró­lu­je w ogro­dach wil­lo­wych, mo­der­nizm nie przy­jął się ja­ko styl wiej­skich ogro­dów zie­miań­skich, pozosta­jących pod wpły­wem cią­gle ży­we­go re­gio­na­li­zmu, któ­ry w mię­dzy­woj­niu sta­je się naj­bar­dziej ty­po­wą for­mą dwor­skich za­ło­żeń par­ko­wych. Dzi­wić to nie mo­że, sko­ro przez wie­lu pla­ni­stów swo­bo­da par­ków na­tu­ra­li­stycz­nych, har­mo­nij­nie wpa­so­wu­ją­cych się w oto­cze­nie wiej­skie­go kra­jo­bra­zu, uzna­wa­na jest w tych wa­run­kach za je­dy­ną moż­li­wą i ak­cep­to­wal­ną.

Park w LasochowiePark
Park w Lasochowie – alejka z widokiem na krajobraz wiejski. Zdjęcie przedwojenne

Na­le­ży pa­mię­tać, że opi­sy­wa­ne wy­żej prze­mia­ny par­ków dwor­skich do­ty­czą je­dy­nie frag­men­tu te­go, co sta­no­wi­ło ca­łość za­ło­że­nia, na któ­re skła­da­ły się po­nad­to za­bu­do­wa­nia go­spo­dar­cze, sta­wy ryb­ne, wa­rzyw­ni­ki, ogród­ki zio­ło­we, sa­dy czy pa­sie­ki. Park, czy­li ogród ozdob­ny, zwa­ny tak­że spa­ce­ro­wym, słu­żył przy­jem­no­ści, odzwier­cie­dla­jąc gu­sta i aspi­ra­cje wła­ści­cie­li, stąd – jak za­uwa­ża Aga­ta Za­cha­riasz – w pierw­szej ko­lej­no­ści ule­gał zmia­nom i ak­tu­al­nym mo­dom. Re­gu­łą po­zo­sta­wa­ło, że dwie, zwy­cza­jo­wo wy­od­ręb­nia­ne czę­ści ogro­du – użyt­ko­wa, obej­mu­ją­ca sad i ogró­dek wa­rzyw­ny (ze wzglę­dów prak­tycz­nych po­ło­żo­ny zwy­kle bli­sko dwo­ru) oraz spa­ce­ro­wa po­win­ny kom­po­no­wać się w har­mo­ni­zu­ją­cą z oto­cze­niem i prze­my­śla­ną ca­łość. Nie by­ło to ła­twe za­da­nie, stąd w ów­cze­snej pra­sie po­świę­co­nej ar­chi­tek­tu­rze kra­jo­bra­zu ro­iło się od uty­ski­wań wy­kształ­co­nych pla­ni­stów na ki­czo­wa­tą mi­ze­rię ów­cze­snych za­ło­żeń par­ko­wych, urzą­dza­nych z książ­ką w rę­ku przez pa­nią do­mu, nie ma­ją­cą po­ję­cia o sztu­ce ogrod­ni­czej. Po­rad­ni­ków, oma­wia­ją­cych kwe­stie pro­jek­to­wa­nia ogro­dów i upra­wy ro­ślin, któ­re słu­żyły po­mo­cą am­bit­nym zie­mian­kom by­ło w owym cza­sie spo­ro. Pow­szech­nym uzna­niem cie­szy­ły się wie­lo­krot­nie wzna­wia­ne i po­pra­wia­ne (jesz­cze wie­le lat po śmier­ci au­to­ra) „Ogro­dy pół­noc­ne” Jó­ze­fa Stru­mił­ły, da­ją­ce wy­czer­pu­ją­ce wska­zów­ki od­no­śnie m.in. urzą­dza­nia oran­że­rii, wy­ma­gań po­szcze­gól­nych ga­tun­ków ro­ślin ozdob­nych, sa­dze­nia i szcze­pie­nia drzew owo­co­wych, for­mo­wa­nia krze­wów, pie­lę­gno­wa­nia wi­no­ro­śli, upra­wy tru­ska­wek i ho­dow­li kak­tu­sów, ukła­da­nia bu­kie­tów, su­sze­nia ziół, sztucz­ne­go za­bar­wia­nia róż, prze­cho­wy­wa­nia wa­rzyw i tę­pie­nia szkod­ni­ków, wresz­cie za­kła­da­nia ogro­dów ro­man­tycz­nych, na­zy­wa­nych tu­taj „an­giel­ski­mi”: „Nig­dzie przy­mu­szać przy­ro­dze­nia nie na­le­ży: w każ­dem miej­scu te­go się trzy­mać co ono na­ka­zu­je; na­przy­kład: gór nie sy­pać na łą­kach, na do­li­nach; grot i ja­skiń nie ukła­dać, gdzie ka­mie­nia ni­gdy nie by­ło, a ka­skad nie ro­bić, gdzie wo­da spa­du nie ma; sło­wem żad­nej ta­kiej rze­czy nie żą­dać i nie umiesz­czać w ogro­dzie, któ­ra bez usta­wicz­nej pra­cy, po­pra­wy czy­li wspar­cia, utrzy­mać się nie mo­że. Dru­gi prze­pis, rów­nie po­trzeb­ny, jest, uni­kać jed­no­staj­no­ści, aże­by nie po­wta­rzać wi­do­ków, któ­reśmy już gdzie in­dziej umie­ści­li”. Orę­dow­ni­kiem za­ło­żeń na­tu­ra­li­stycz­nych był z ko­lei Ed­mund Jan­kow­ski, któ­ry za­le­cał przy­kła­do­wo, by w ota­cza­ją­cym dwór ogro­dzie ozdob­nym drze­wa sa­dzo­ne by­ły w pew­nej od­le­gło­ści od bu­dyn­ku, aby nie bro­nić doń do­stę­pu sło­necz­ne­mu świa­tłu. Na są­sia­du­ją­cych z dwo­rem traw­ni­kach na­le­ża­ło „roz­rzu­cić kil­ka kwiet­ni­ków i naj­pięk­niej­sze drze­wa po­je­dyn­cze, oraz sku­pi­ny z kil­ku pięk­nych drzew zło­żo­ne”. Rów­nież ścież­ki i alej­ki trze­ba by­ło wy­ty­czać z roz­my­słem, tak, aby każ­da z nich zdą­ża­ła do okre­ślo­ne­go ce­lu i tak „[ś]cież­ki wśród za­ro­śli po­win­ny pro­wa­dzić od dwo­ru do in­spek­tu i sa­du, a dość sze­ro­ka dro­ga na fol­wark, do sta­jen i do go­spo­dar­stwa ko­bie­ce­go. Je­że­li moż­na ogród spa­ce­ro­wy po­łą­czyć w ca­łość z in­ne­mi czę­ściami, za po­mo­cą szpa­le­rów lub kry­tych chod­ni­ków, to tem le­piej. Do czę­ści stroj­nej mu­si przy­ty­kać sad i wa­rzywnik, od­dzie­lo­ne od niej za­ro­śla­mi, sku­pi­na­mi drzew, szpa­le­rem i t. p., al­bo­wiem część użyt­ko­wa, zwy­kle pięk­na nie jest.” Mniej re­pre­zen­ta­cyj­ne ogro­dy użyt­ko­we od­gra­dza­no od resz­ty za­ło­że­nia rów­nież ży­wo­pło­ta­mi, któ­re zwy­cza­jo­wo oka­la­ły tak­że ca­łość dwor­skie­go par­ku, sta­no­wiąc je­go na­tu­ral­ne ogro­dze­nie. W tym cha­rak­te­rze najczę­ściej sa­dzo­no gło­gi, gra­by czy klo­ny. In­ną for­mą gro­dze­nia te­re­nu by­ły ka­mien­ne mu­ry lub fo­sy. Te ostat­nie mia­ły tę za­le­tę, że miast za­my­kać per­spek­ty­wę, prze­dłu­ża­ły ją, wy­cho­dząc po­za obręb za­ło­że­nia w ota­cza­ją­cy je na­tu­ral­ny, wiej­ski pej­zaż.

Nie­odzow­nym ele­men­tem użyt­ko­wej czę­ści za­ło­że­nia był sad. We­dle cy­to­wa­ne­go wy­żej Jan­kow­skiego opty­mal­ny sto­su­nek po­szcze­gól­nych ga­tun­ków sa­dzo­nych tu drzew przed­sta­wiał się na­stę­pu­ją­co: 7 cze­re­śni, 8 wi­sien, 13 śliw (w tym 6 wę­gie­rek i 3 ren­klo­dy), 6 grusz let­nich, 6 ja­bło­ni let­nich, po 15 grusz je­sien­nych i zi­mo­wych, 6 ja­bło­ni je­sien­nych oraz 25 zi­mo­wych. Na­le­ży pa­mię­tać, że mo­wa tu o sto­sun­ku: sad wiej­ski li­czyć miał bo­wiem oko­ło 200-300 drzew.
Ogród zimowyOgród zimowy
Ogród zimowy (grafika z zasobów portalu polona.pl)
Su­ge­stie Jan­kow­skie­go znaj­du­ją odzwier­cie­dle­nie w sta­ty­sty­kach: w 1929 ro­ku, jak po­da­je Mar­kow­ski, pro­duk­cja owo­ców w ca­łym wo­je­wódz­twie kie­lec­kim wy­nio­sła 16570 ton, z cze­go pra­wie po­ło­wa przy­pa­da­ła na jabł­ka (7560 t), resz­ta zaś na grusz­ki, cze­re­śnie i wi­śnie. Oprócz wy­mie­nio­nych ga­tun­ków w sa­dach upra­wia­no rów­nież mo­re­le, brzo­skwi­nie, orze­chy wło­skie, a tak­że krze­wy agre­stu, ma­li­ny i po­rzecz­ki. Eg­zo­tycz­ne cy­tru­sy, uzu­peł­nia­ją­ce zie­miań­skie me­nu (po­ma­rań­cze, fi­gi czy gra­na­ty), jak i cie­pło­lub­ne ro­śli­ny ozdob­ne (np. ho­do­wa­ne w do­ni­cach aga­wy, pal­my, ro­do­den­dro­ny, ka­me­lie), któ­ry­mi la­tem de­ko­ro­wa­no ga­zo­ny czy ale­je, trzy­ma­no w oran­że­riach. Ta­kie prze­szklo­ne ogro­dy zi­mo­we, wzno­szo­ne ja­ko sa­mo­dziel­ne obiek­ty lub sta­no­wią­ce część pa­ła­cu, zy­ska­ły nie­ma­łą po­pu­lar­ność w za­moż­niej­szych ma­jąt­kach, gdzie prócz funk­cji użyt­ko­wej peł­ni­ły tak­że ro­lę re­pre­zen­ta­cyj­ną: spa­ce­ro­wa­no po nich, urzą­dza­no w nich ba­le czy przy­ję­cia. Na urzą­dze­nie oran­że­rii czy po­ma­rań­czar­ni stać jed­nak by­ło tyl­ko nie­licz­nych, głów­nie z uwa­gi na wy­so­kie kosz­ty ogrze­wa­nia, ja­kie wy­mu­szał zi­mą mroź­ny kli­mat. Jesz­cze droż­sza by­ła w utrzy­ma­niu ana­na­sar­nia, bo o ile w oran­że­rii za za­da­wa­la­ją­cą ucho­dzi­ła cie­pło­ta rzę­du 5 stop­ni Réau­mu­ra (ok. 6,5 st. Cel­sju­sza), o ty­le w ana­na­sar­ni wy­ma­ga­na by­ła za­wrot­nie wy­so­ka tem­pe­ra­tu­ra 20 stop­ni Réau­mu­ra (tj. ok. 25 st. Cel­sju­sza). Trud­no­ści te nie zra­ża­ły jed­nak bar­dziej przed­się­bior­czych zie­mian, któ­rzy wi­dzie­li w upra­wie eg­zo­tycz­nych owo­ców po­ten­cjal­nie in­trat­ny in­te­res. Przy­kła­do­wo cy­to­wa­ny przez Ma­ję Ło­ziń­ską Ka­je­tan Kra­szew­ski uwa­żał wło­żo­ne w bu­do­wę i ogrze­wa­nie ana­na­sar­ni in­we­sty­cje za opła­cal­ne, li­cząc, że przy­naj­mniej po­ło­wę z 200 sztuk ana­na­sów uda mu się z zy­skiem sprze­dać.

Kosz­ty urzą­dze­nia oran­że­rii podno­si­ły wy­so­kie ce­ny sa­dzo­nek cy­tru­sów, spro­wa­dza­nych nie­raz z da­le­kich kra­jów, a za­tem nie­ła­twych do zdo­by­cia. Po­dob­nie jak i in­ne ro­śli­ny cie­plar­nia­ne za­ma­wia­no je czę­sto pocz­tą. Kło­po­tli­we oka­zy­wa­ło się tak­że po­zy­ski­wa­nie zwy­kłych, lecz do­brej ja­kości roz­sad do wa­rzyw­ni­ka czy sa­du: część z ro­ślin upraw­nych po­cho­dzi­ła ze sta­ran­nie pie­lę­gno­wa­nych klasz­tor­nych wi­ry­da­rzy (na zie­miach świę­to­krzy­skich szcze­gól­nie ce­nio­ne by­ły szcze­py z klasz­to­rów w Wą­choc­ku i na Świę­tym Krzy­żu), drzew­ka owo­co­we moż­na by­ło też ku­pić u wę­drow­nych han­dla­rzy z Fran­cji, Nie­miec czy Szwaj­ca­rii, te jed­nak nie cie­szy­ły się do­brą opi­nią. In­ną pro­ble­ma­tycz­ną kwe­stią w utrzy­ma­niu ogro­du był brak fa­chow­ców, któ­rzy po­tra­fi­li­by od­po­wied­nio za­dbać o po­zy­ska­ne z ta­ki­mi tru­dem, a czę­sto i nie­ma­łym na­kła­dem środ­ków pie­nięż­nych, sa­dzon­ki.
Sad dworskiSad dworski
Sad dworski w Lasochowie. Zdjęcie przedwojenne
Jak pi­sze Ma­ja Ło­ziń­ska jesz­cze na po­cząt­ku XIX wie­ku o sad dbał ogro­do­wy, od­de­le­go­wy­wa­ny czę­sto do in­nych obo­wiąz­ków, zwy­kle nie­pi­śmien­ny słu­żą­cy, pra­cu­ją­cy pod bacz­nym okiem eko­no­ma. Jan­kow­ski, uzna­jąc za opty­mal­ną po­wierzch­nię ogro­du od czte­rech do pię­ciu mórg (z cze­go 1 ½ - 2 mor­gi prze­zna­cza na ogród ozdob­ny, a po­zo­sta­łą część na sad, wa­rzyw­nik wraz z in­spek­tem i gno­jow­ni­ka­mi, z wy­łą­cze­niem sta­wów i nie­użyt­ków) do­da­je, że do utrzy­ma­nia ca­łe­go za­ło­że­nia po­trzeb­ny jest „je­den, lecz su­mien­ny i za­mi­ło­wa­ny w swym za­wo­dzie ogrod­nik, dwóch chłop­ców i kil­ku lu­dzi na­jem­nych, sta­le w ogro­dzie pra­cu­ją­cych, a nad­to koń je­den lub pa­ra osłów.” Utrzy­ma­nie praw­dzi­wie oka­za­łych za­ło­żeń par­ko­wych wy­ma­ga­ło, jak pi­sze Wi­told Mo­lik, ogrom­ne­go na­kła­du pra­cy i środ­ków fi­nan­so­wych, stąd na ta­ką eks­tra­wa­gan­cję stać by­ło tyl­ko naj­bo­gat­szych. Trud­no­ści w sa­mo­dziel­nym pro­wa­dze­niu każ­dej z czę­ści ogro­du po­wo­do­wa­ły, że czę­sto ucie­ka­no się do al­ter­na­tyw­ne­go roz­wią­za­nia, ja­kim by­ło od­da­nie sa­du w dzier­ża­wę. Tra­dy­cyj­nie po­dej­mo­wa­li się te­go za­ję­cia Ży­dzi z po­bli­skich mia­ste­czek: opła­ca­jąc co­rocz­nie czynsz dzier­żaw­ny, usta­la­ny każ­do­ra­zo­wo w za­leż­no­ści od uro­dza­ju, do­glą­da­li sa­du, do­star­cza­jąc do dwo­ru co­dzien­ną por­cję owo­ców oraz usta­lo­ną na wstę­pie ilość do prze­cho­wy­wa­nia na czas zi­my. W le­cie, kie­dy drze­wa za­czy­na­ły owo­co­wać, dzier­żaw­cy, trud­nią­cy się za­zwy­czaj drob­nym rze­mio­słem, kra­wiec­twem i szew­stwem, zjeż­dża­li na wieś i w skle­co­nych na­pręd­ce obo­zo­wi­skach pil­no­wa­li sa­du przed zło­dzie­ja­mi, nie po­rzu­ca­jąc jed­nak cał­ko­wi­cie swe­go sta­łe­go za­ję­cia.

Bibliografia:

Bog­da­now­ski, J. (1992) Park dwor­ski i kra­jo­braz kul­tu­ro­wy w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym. W: Dwór Pol­ski w XIX wie­ku. Zja­wi­sko hi­sto­rycz­ne i kul­tu­ro­we. Ma­te­ria­ły I Se­mi­na­rium. War­sza­wa: Sto­wa­rzy­sze­nie Hi­sto­ry­ków Sztu­ki, ss. 119-139

Cio­łek, G. (1978) Ogro­dy pol­skie. War­sza­wa: Ar­ka­dy

Jan­kow­ski, E. (1888) Ogród przy dwo­rze wiej­skim. War­sza­wa, na­kła­dem au­to­ra

Ło­ziń­ska, M. (2010) W zie­miań­skim dwo­rze. Co­dzien­ność, oby­czaj, świę­ta, za­ba­wy. War­sza­wa: PWN

Maj­dec­ki, L. (1981) Hi­sto­ria ogro­dów. Prze­mia­ny for­my i kon­ser­wa­cja. War­sza­wa: PWN

Mar­kow­ski, M.B. (1993) Oby­wa­te­le ziem­scy w wo­je­wódz­twie kie­lec­kim 1918-1939. Kiel­ce: Kie­lec­kie To­wa­rzy­stwo Nau­ko­we

Mo­lik, W. (1999) Ży­cie co­dzien­ne zie­miań­stwa w Wiel­ko­pol­sce w XIX i na po­cząt­ku XX wie­ku. Kul­tu­ra ma­te­rial­na. Po­znań: Wy­daw­nic­two Po­znańskie

Ró­żań­ska, A. (2008) Hi­sto­ria eu­ro­pej­skiej sztu­ki ogro­do­wej. W: A. Ró­żań­ska, T. Kro­gu­lec, J. Ryl­ke (red.) Ogro­dy. Hi­sto­ria ar­chi­tek­tu­ry i sztu­ki ogro­do­wej. War­sza­wa: Wyd. SGGW, ss. 42-142

Ryl­ke, J. (2008) Me­ta­mor­fo­zy for­my w ar­chi­tek­tu­rze i sztu­ce ogro­do­wej. W: A. Ró­żań­ska, T. Kro­gu­lec, J. Ryl­ke (red.) Ogro­dy. Hi­sto­ria ar­chi­tek­tu­ry i sztu­ki ogro­do­wej. War­sza­wa: Wyd. SGGW, ss.143-228

Stru­mił­ło, J. (1862) Ogro­dy pół­noc­ne, tom II. Wil­no: nakł. Księ­gar­ni Ru­be­na Ra­fa­ło­wi­cza

Stru­mił­ło, J. (1844) Ogro­dy pół­noc­ne, tom III. Wil­no: nakł. Księ­gar­ni Ru­be­na Ra­fa­ło­wi­cza

Tra­czyń­ski, E. (2001) Wieś świę­to­krzy­ska w XIX i XX wie­ku. Kiel­ce: Re­gio­nal­ny Ośro­dek Stu­diów i Och­ro­ny Śro­do­wi­ska Kul­tu­ro­we­go w Kiel­cach

Za­cha­riasz, A. (2000) Dwu­dzie­sto­wiecz­ne ogro­dy dwor­skie w świe­tle wy­bra­nych pu­bli­ka­cji i re­ali­za­cji. W: Dwór Pol­ski. Zja­wi­sko hi­sto­rycz­ne i kul­tu­ro­we. Ma­te­ria­ły V Se­mi­na­rium. War­sza­wa: Sto­wa­rzy­sze­nie Hi­sto­ry­ków Sztu­ki, ss. 313-327

Za­cha­riasz, A. (2002) Ogród dwor­ski – wy­bra­ne cha­rak­te­ry­stycz­ne ele­men­ty i mo­ty­wy. W: Dwór Pol­ski. Zja­wi­sko hi­sto­rycz­ne i kul­tu­ro­we. Ma­te­ria­ły VI Se­mi­na­rium. Kiel­ce: Sto­wa­rzy­sze­nie Hi­sto­ry­ków Sztu­ki, ss. 353-375

Za­cha­riasz, A. (2006) Dwór pol­ski – kwia­ty w do­mu i ogro­dzie. W: Dwór Pol­ski. Zja­wi­sko hi­sto­rycz­ne i kul­tu­ro­we. Ma­te­ria­ły VIII Se­mi­na­rium. Kiel­ce: Sto­wa­rzy­sze­nie Hi­sto­ry­ków Sztu­ki, ss. 237-262

Żen­kie­wicz, J. (2008) Dwór pol­ski i je­go oto­cze­nie. Kre­sy Pół­noc­no-Wschod­nie. To­ruń: wyd. Adam Mar­sza­łek

Projekt, wykonanie, teksty i zdjęcia © Anna Stypuła
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: