Przestrzeń wokół dworu planowano z dużą pieczołowitością. Najistotniejszymi jej elementami, o najbardziej reprezentacyjnym charakterze były: aleja dojazdowa, podjazd oraz salon ogrodowy. Aleja dojazdowa, najczęściej obsadzona szpalerem drzew jednego gatunku (lip, grabów, wiązów, dębów czy jesionów) stanowiła, jak pisze Agata Zachariasz, ozdobę nawet niewielkich dworków. Prócz drogi głównej, prowadzącej do dworu, projektowano także pomniejsze – aleje do przejażdżek konnych czy ścieżki spacerowe. W zależności od przeznaczenia ich nawierzchnie mogły być ziemne, żwirowe, trawiaste czy brukowane. Wytyczając je, dokładano starań by miały walor nie tylko użytkowy, ale i estetyczny: uciekano się często do wykorzystywania złudzeń optycznych, dzięki którym droga wydawała się dłuższa niż była w rzeczywistości, zaskakiwano spacerującego nieoczekiwanie zmieniając bieg alei albo zamykano ją perspektywicznie rzeźbą, bramą czy mostem. W przypadku drogi dojazdowej takie zamknięcie stanowił budynek dworu z uplasowanym od frontu podjazdem, którego centralnym elementem był owalny lub okrągły trawnik (zwany też gazonem) z pojedynczym drzewem, klombem, fontanną lub niewielkim basenem. Z biegiem lat podjazdy zaczęły zdobić wymyślne ornamenty, różnobarwne kobierce czy wyniesione kwietniki. Jednak najbardziej reprezentacyjną częścią ogrodu pozostawał tzw. salon ogrodowy, usytuowany z tyłu budynku i często odgraniczony od reszty założenia żywopłotem, szpalerem drzew czy bindażem, czyli alejką biegnącą we wnętrzu roślinnego tunelu. Jego charakter uzależniony był od stylu, w jakim zaprojektowane było założenie parkowe, ten zaś z kolei kształtowały aktualne mody panujące w architekturze krajobrazu.
W końcówce XVIII stulecia i w pierwszej połowie XIX wieku na wygląd dużych, zwykle pałacowych parków wpływała angielska koncepcja ogrodu romantycznego, którego malownicza i urozmaicona kompozycja miała na celu kształtowanie doznań i nastrojów zwiedzających. Pod pojęciem malowniczości, kluczowej dla zrozumienia tej wizji założenia parkowego, kryje się, jak zauważa Rylke, próba wyjęcia z natury widoku, pewnego motywu malarskiego i przeniesienia go w inne otoczenie, jednak w taki sposób, by wydawał się tam doskonale wpasowany. Toteż „[o]grody takowe powinny obejmować przedmioty w przyrodzeniu znakomite i tak z sobą przeplatane, ażeby urok i zadziwienie sprawiały, a ogół planu, działając na wyobraźnię, miał przyjemną harmonią; zasłaniać zaś wszystko to, co na uwagę nie zasługuje” dyktował swym czytelnikom Józef Strumiłło. Ogród romantyczny cechuje zatem zaskakująca zmienność i niezwykłość kontrastowych zestawień np. tafli wody i ściany lasu albo skalistych urwisk górujących nad kwiecistymi łąkami. Przemierzając park spacerowicz przechodzi od jednego obrazu do drugiego: tu podziwia scenę arkadyjską, tam rustykalną, ówdzie egzotyczną. Starannie komponowane widoki były przy tym obliczone na wywołanie określonego efektu: melancholijnej zadumy przy ruinie (zazwyczaj sztucznej), pogodnego spokoju na widok zalanych słońcem, ukwieconych pastwisk z sielankowym stadkiem owiec i brzozowym gaikiem, przestrachu na zawieszonym nad przepaścią moście czy zapartego w piersi tchu przed kaskadą huczącego w pieczarze wodospadu. Nie bez znaczenia pozostawała tutaj symbolika roślin np. róże uosabiały piękno i miłość, irysy – elokwencję, a białe kwiaty akacji – w ujęciu wolnomularskim – niewinność. Istotnym elementem uwzględnianym w każdym projekcie była woda: serpentyna rzeki, nieregularne sadzawki, sztuczne źródełka, katarakty, wodotryski, wreszcie stawy połączone kanałami, ponad którymi przerzucano urokliwe mostki. Uzupełnieniem ogrodu spacerowego były rozmaite budowle, których celem było spotęgowanie zaplanowanego efektu scenicznego: sztuczne groty i ruiny, altany (kształtem naśladujące np. antyczne świątynie), chińskie pawilony czy pasterskie szałasy. Specjalne miejsce poświęcano w wielu parkach budowlom upamiętniającym ważne wydarzenia w życiu dworu czy narodu – sarkofagom, mauzoleom, rzeźbom, kaplicom czy kamiennym pomnikom, opatrzonym odpowiednimi inskrypcjami. W polskich ogrodach romantycznych obecność tych elementów miała nie tylko pobudzać do kontemplacji, ale także podyktowana była pragnieniem podtrzymania ducha narodowego w dobie utraty niepodległości.W połowie XIX w. na kompozycji dworskich założeń parkowych odcisnęła piętno naturalistyczna koncepcja ogrodu, która w warunkach polskich znajdowała wyraz przede wszystkim w otwartych przestrzeniach widokowych i nieregularnych kępach drzew, sadzanych w miejsce wcześniej obowiązujących szpalerów. Dobry artysta ogrodnik, pisze Edmund Jankowski (nazywany przez Gerarda Ciołka epigonem tego kierunku), zręcznie wykorzystuje walory krajobrazu i naturalne jego elementy, „a grupując partye i skupiny drzew, otwiera pomiędzy niemi jakby okna na świat boży. Tylko wtedy ogród staje się miłą siedzibą, gdy oko objąć może z niego szersze horyzonty. Przestrzeń ciasna, zamknięta murami lub drzewami, choć by jak najlepiej wewnątrz urządzona, staje się wkrótce pięknem.... więzieniem.” W sztuce projektowania ogrodów na pierwszy plan wysuwa się teraz przyroda, nie zaś – jak dotychczas – zamysł człowieka. Ogród, jak zauważa Anna Różańska, staje się „teatrem natury”. Ręka ogrodnika jedynie dopełnia i wygładza to, co daje sama przyroda, w taki jednak sposób, by ludzka ingerencja była jak najmniej widoczna. Z ogrodów znikają więc rzeźby, urny, sarkofagi czy pawilony, więcej natomiast uwagi poświęca się odpowiedniemu doborowi roślin. Podobnie jak w latach wcześniejszych projektując ogród bierze się pod uwagę nie tylko najbliższe otoczenie, ale i całość krajobrazu, w którym założenie jest usytuowane: naturalistyczne parki otwierają się na pobliskie łąki, pola czy lasy, a ich kompozycja uwzględnia elementy zastane – rzeźbę terenu, sieć wodną czy roślinność, którą teraz sadzi się zgodnie z jej naturalnym środowiskiem: stawy okolone są szuwarami, a łąki mają się od dzikich kwiatów. Szczególnym typem ogrodu naturalistycznego były zakładane w końcówce XIX stulecia małe lub średniej wielkości parki obwodnicowe i kaligraficzne. W obu wypadkach nazwy układów oddają charakter przebiegu dróg, których miękkie, esowate i łukowate krzywe wiły się po ogrodzie, przecinając się wzajemnie. W ogrodzie obwodnicowym jedna z nich, wytyczona na obrzeżach założenia i zwana obwodnicą, obiegała cały park. W parkach typu kaligraficznego z kolei płynność formy, widoczna głównie w zarysie kapryśnej plątaniny ścieżek, przybiera szczytową formę, pośrednio wiążąc się z secesyjną manierą właściwą przełomowi wieków, przez niektórych uważaną za ukoronowanie stylu kaligraficznego. W samym stylu secesyjnym, ukształtowanym pod wpływem koncepcji miniaturowych ogrodów japońskich, zieleń i architektura ściśle się splatają: budynki wręcz toną w gąszczu roślin, a preferowane dotąd dalekie perspektywy ulegają radykalnemu skróceniu i przybierają postać bliskich widoków z werandy bądź tarasu na staw czy trawnik otoczony gęstwiną drzew i krzewów. W tak wykreowanych kameralnych, ogrodowych wnętrzach chętnie prezentowano rośliny o wyrazistych formach – pnącza, irysy czy paprocie. Należy tu jednak zaznaczyć, że myśl secesyjna zaznacza się głównie w projektach niewielkich ogródków okalających miejskie wille i jako taka nie znajduje uznania w oczach ziemian, widzących w niej wpływy obce, nie uwzględniające rodzimych tradycji narodowych. W rezultacie, jak stwierdza Bogdanowski, dworskich ogrodów w stylu secesyjnym powstało niewiele, a i te, które zrealizowano, ograniczały się do niewielkiego fragmentu dużo większego, stylistycznie odmiennego parku.
W XIX stuleciu obok założeń typowo naturalistycznych powstają także, choć mniej liczne, historyzujące parki o charakterze eklektycznym, harmonizujące ze wznoszonymi w owym czasie w tym stylu budowlami. Pojawiają się zatem nawiązania do ogrodów renesansowych (włoskich) i barokowych (francuskich) – w postaci czystej i mieszanej, stanowiącej wierną kopię dawnych układów lub swobodną wariację na temat. Żywiołowość naturalistycznego parku zostaje ujęta w uporządkowane osiowo, zgeometryzowane ramy, widoczne zwłaszcza w sposobie projektowania tarasów, klombów czy rabat kwiatowych. Parter ogrodowy, stanowiący najbardziej reprezentacyjną, bo otaczającą budynek mieszkalny, część założenia przybiera tu najczęściej postać dywanową z regularnymi, starannie pielęgnowanymi kwietnikami, tworzącymi kwiatowy kobierzec imitujący fantazyjne wzory orientalnych dywanów.
Opisywane wyżej tendencje w kształtowaniu przestrzeni wokół wiejskich siedzib ziemiańskich utrzymały się aż do pierwszej wojny światowej. Początek XX w. w architekturze krajobrazu naznaczony jest z jednej strony słabym dość oddziaływaniem secesji, z drugiej zaś ciągle żywym historyzmem i poszukiwaniem stylu narodowego, którego zwieńczeniem będzie regionalistyczny tzw. styl dworkowy, wywodzący się z tradycji sarmackiego ogrodu kwaterowego (włoskiego) i romantycznego krajobrazowego. W takich projektach część ogrodu okalająca dwór zyskiwała formę zgeometryzowaną, harmonizującą z bryłą budynku, na obrzeżach założenia przechodzącą możliwie płynnie w swobodną kompozycję kaligraficznego parku pejzażowego.
Ciągle obecne w projektowaniu dworskich parków koncepcje naturalistyczne w początkach wieku XX, a zwłaszcza w dwudziestoleciu międzywojennym zderzają się z myślą modernistyczną, która na powrót rozbija to, co łączył dotąd w harmonijną całość styl kaligraficzny, a secesja wręcz stapiała w jedność. Bogdanowski określa modernistyczne projekty jako prostokreślne, akcentujące kubiczne bryły budynków i nowoczesnych rzeźb. Eksponuje się teraz pojedyncze krzewy czy egzotyczne drzewa, zestawiając je kontrastowo z tłem: gładkimi płaszczyznami ścian czy dywanowych trawników, eksperymentuje się z wodą i światłem, chętnie sięga się po ostre kolory i nowoczesne materiały: beton, ceramikę, szkło, rezygnując zarazem z wyszukanych zdobień, odrzucanych na rzecz programowej prostoty i funkcjonalizmu. Za Longinem Majdeckim wyróżnić można tu dwa wiodące kierunki w projektowaniu założeń dworsko-parkowych. Wedle założeń pierwszego plany stają się bardziej zgeometryzowane, akcentując ośrodek główny i komponując całość ogrodu osiowo i symetrycznie. W tym ujęciu nadal więcej uwagi poświęca się rzeźbie terenu, roślinom czy układowi wodnemu, niż samej architekturze. Drugi kierunek preferuje układy asymetryczne z wyraźnym udziałem elementów budowlanych stopionych w całość z przyrodniczymi. W modernizmie, jak pisze Agata Zachariasz, wagi nabiera estetyka budulca: przykładowo ścieżki wysypuje się różnokolorowym żwirem albo wykłada kamiennymi płytami, które przerasta trawa czy byliny. Zaznaczyć jednak należy, że podobnie jak w przypadku wcześniej opisywanej secesji, która w swej wyrafinowanej postaci nadal króluje w ogrodach willowych, modernizm nie przyjął się jako styl wiejskich ogrodów ziemiańskich, pozostających pod wpływem ciągle żywego regionalizmu, który w międzywojniu staje się najbardziej typową formą dworskich założeń parkowych. Dziwić to nie może, skoro przez wielu planistów swoboda parków naturalistycznych, harmonijnie wpasowujących się w otoczenie wiejskiego krajobrazu, uznawana jest w tych warunkach za jedyną możliwą i akceptowalną.
Należy pamiętać, że opisywane wyżej przemiany parków dworskich dotyczą jedynie fragmentu tego, co stanowiło całość założenia, na które składały się ponadto zabudowania gospodarcze, stawy rybne, warzywniki, ogródki ziołowe, sady czy pasieki. Park, czyli ogród ozdobny, zwany także spacerowym, służył przyjemności, odzwierciedlając gusta i aspiracje właścicieli, stąd – jak zauważa Agata Zachariasz – w pierwszej kolejności ulegał zmianom i aktualnym modom. Regułą pozostawało, że dwie, zwyczajowo wyodrębniane części ogrodu – użytkowa, obejmująca sad i ogródek warzywny (ze względów praktycznych położony zwykle blisko dworu) oraz spacerowa powinny komponować się w harmonizującą z otoczeniem i przemyślaną całość. Nie było to łatwe zadanie, stąd w ówczesnej prasie poświęconej architekturze krajobrazu roiło się od utyskiwań wykształconych planistów na kiczowatą mizerię ówczesnych założeń parkowych, urządzanych z książką w ręku przez panią domu, nie mającą pojęcia o sztuce ogrodniczej. Poradników, omawiających kwestie projektowania ogrodów i uprawy roślin, które służyły pomocą ambitnym ziemiankom było w owym czasie sporo. Powszechnym uznaniem cieszyły się wielokrotnie wznawiane i poprawiane (jeszcze wiele lat po śmierci autora) „Ogrody północne” Józefa Strumiłły, dające wyczerpujące wskazówki odnośnie m.in. urządzania oranżerii, wymagań poszczególnych gatunków roślin ozdobnych, sadzenia i szczepienia drzew owocowych, formowania krzewów, pielęgnowania winorośli, uprawy truskawek i hodowli kaktusów, układania bukietów, suszenia ziół, sztucznego zabarwiania róż, przechowywania warzyw i tępienia szkodników, wreszcie zakładania ogrodów romantycznych, nazywanych tutaj „angielskimi”: „Nigdzie przymuszać przyrodzenia nie należy: w każdem miejscu tego się trzymać co ono nakazuje; naprzykład: gór nie sypać na łąkach, na dolinach; grot i jaskiń nie układać, gdzie kamienia nigdy nie było, a kaskad nie robić, gdzie woda spadu nie ma; słowem żadnej takiej rzeczy nie żądać i nie umieszczać w ogrodzie, która bez ustawicznej pracy, poprawy czyli wsparcia, utrzymać się nie może. Drugi przepis, równie potrzebny, jest, unikać jednostajności, ażeby nie powtarzać widoków, któreśmy już gdzie indziej umieścili”. Orędownikiem założeń naturalistycznych był z kolei Edmund Jankowski, który zalecał przykładowo, by w otaczającym dwór ogrodzie ozdobnym drzewa sadzone były w pewnej odległości od budynku, aby nie bronić doń dostępu słonecznemu światłu. Na sąsiadujących z dworem trawnikach należało „rozrzucić kilka kwietników i najpiękniejsze drzewa pojedyncze, oraz skupiny z kilku pięknych drzew złożone”. Również ścieżki i alejki trzeba było wytyczać z rozmysłem, tak, aby każda z nich zdążała do określonego celu i tak „[ś]cieżki wśród zarośli powinny prowadzić od dworu do inspektu i sadu, a dość szeroka droga na folwark, do stajen i do gospodarstwa kobiecego. Jeżeli można ogród spacerowy połączyć w całość z innemi częściami, za pomocą szpalerów lub krytych chodników, to tem lepiej. Do części strojnej musi przytykać sad i warzywnik, oddzielone od niej zaroślami, skupinami drzew, szpalerem i t. p., albowiem część użytkowa, zwykle piękna nie jest.” Mniej reprezentacyjne ogrody użytkowe odgradzano od reszty założenia również żywopłotami, które zwyczajowo okalały także całość dworskiego parku, stanowiąc jego naturalne ogrodzenie. W tym charakterze najczęściej sadzono głogi, graby czy klony. Inną formą grodzenia terenu były kamienne mury lub fosy. Te ostatnie miały tę zaletę, że miast zamykać perspektywę, przedłużały ją, wychodząc poza obręb założenia w otaczający je naturalny, wiejski pejzaż.
Nieodzownym elementem użytkowej części założenia był sad. Wedle cytowanego wyżej Jankowskiego optymalny stosunek poszczególnych gatunków sadzonych tu drzew przedstawiał się następująco: 7 czereśni, 8 wisien, 13 śliw (w tym 6 węgierek i 3 renklody), 6 grusz letnich, 6 jabłoni letnich, po 15 grusz jesiennych i zimowych, 6 jabłoni jesiennych oraz 25 zimowych. Należy pamiętać, że mowa tu o stosunku: sad wiejski liczyć miał bowiem około 200-300 drzew. Sugestie Jankowskiego znajdują odzwierciedlenie w statystykach: w 1929 roku, jak podaje Markowski, produkcja owoców w całym województwie kieleckim wyniosła 16570 ton, z czego prawie połowa przypadała na jabłka (7560 t), reszta zaś na gruszki, czereśnie i wiśnie. Oprócz wymienionych gatunków w sadach uprawiano również morele, brzoskwinie, orzechy włoskie, a także krzewy agrestu, maliny i porzeczki. Egzotyczne cytrusy, uzupełniające ziemiańskie menu (pomarańcze, figi czy granaty), jak i ciepłolubne rośliny ozdobne (np. hodowane w donicach agawy, palmy, rododendrony, kamelie), którymi latem dekorowano gazony czy aleje, trzymano w oranżeriach. Takie przeszklone ogrody zimowe, wznoszone jako samodzielne obiekty lub stanowiące część pałacu, zyskały niemałą popularność w zamożniejszych majątkach, gdzie prócz funkcji użytkowej pełniły także rolę reprezentacyjną: spacerowano po nich, urządzano w nich bale czy przyjęcia. Na urządzenie oranżerii czy pomarańczarni stać jednak było tylko nielicznych, głównie z uwagi na wysokie koszty ogrzewania, jakie wymuszał zimą mroźny klimat. Jeszcze droższa była w utrzymaniu ananasarnia, bo o ile w oranżerii za zadawalającą uchodziła ciepłota rzędu 5 stopni Réaumura (ok. 6,5 st. Celsjusza), o tyle w ananasarni wymagana była zawrotnie wysoka temperatura 20 stopni Réaumura (tj. ok. 25 st. Celsjusza). Trudności te nie zrażały jednak bardziej przedsiębiorczych ziemian, którzy widzieli w uprawie egzotycznych owoców potencjalnie intratny interes. Przykładowo cytowany przez Maję Łozińską Kajetan Kraszewski uważał włożone w budowę i ogrzewanie ananasarni inwestycje za opłacalne, licząc, że przynajmniej połowę z 200 sztuk ananasów uda mu się z zyskiem sprzedać. Koszty urządzenia oranżerii podnosiły wysokie ceny sadzonek cytrusów, sprowadzanych nieraz z dalekich krajów, a zatem niełatwych do zdobycia. Podobnie jak i inne rośliny cieplarniane zamawiano je często pocztą. Kłopotliwe okazywało się także pozyskiwanie zwykłych, lecz dobrej jakości rozsad do warzywnika czy sadu: część z roślin uprawnych pochodziła ze starannie pielęgnowanych klasztornych wirydarzy (na ziemiach świętokrzyskich szczególnie cenione były szczepy z klasztorów w Wąchocku i na Świętym Krzyżu), drzewka owocowe można było też kupić u wędrownych handlarzy z Francji, Niemiec czy Szwajcarii, te jednak nie cieszyły się dobrą opinią. Inną problematyczną kwestią w utrzymaniu ogrodu był brak fachowców, którzy potrafiliby odpowiednio zadbać o pozyskane z takimi trudem, a często i niemałym nakładem środków pieniężnych, sadzonki. Jak pisze Maja Łozińska jeszcze na początku XIX wieku o sad dbał ogrodowy, oddelegowywany często do innych obowiązków, zwykle niepiśmienny służący, pracujący pod bacznym okiem ekonoma. Jankowski, uznając za optymalną powierzchnię ogrodu od czterech do pięciu mórg (z czego 1 ½ - 2 morgi przeznacza na ogród ozdobny, a pozostałą część na sad, warzywnik wraz z inspektem i gnojownikami, z wyłączeniem stawów i nieużytków) dodaje, że do utrzymania całego założenia potrzebny jest „jeden, lecz sumienny i zamiłowany w swym zawodzie ogrodnik, dwóch chłopców i kilku ludzi najemnych, stale w ogrodzie pracujących, a nadto koń jeden lub para osłów.” Utrzymanie prawdziwie okazałych założeń parkowych wymagało, jak pisze Witold Molik, ogromnego nakładu pracy i środków finansowych, stąd na taką ekstrawagancję stać było tylko najbogatszych. Trudności w samodzielnym prowadzeniu każdej z części ogrodu powodowały, że często uciekano się do alternatywnego rozwiązania, jakim było oddanie sadu w dzierżawę. Tradycyjnie podejmowali się tego zajęcia Żydzi z pobliskich miasteczek: opłacając corocznie czynsz dzierżawny, ustalany każdorazowo w zależności od urodzaju, doglądali sadu, dostarczając do dworu codzienną porcję owoców oraz ustaloną na wstępie ilość do przechowywania na czas zimy. W lecie, kiedy drzewa zaczynały owocować, dzierżawcy, trudniący się zazwyczaj drobnym rzemiosłem, krawiectwem i szewstwem, zjeżdżali na wieś i w skleconych naprędce obozowiskach pilnowali sadu przed złodziejami, nie porzucając jednak całkowicie swego stałego zajęcia.Bibliografia:
Bogdanowski, J. (1992) Park dworski i krajobraz kulturowy w okresie międzywojennym. W: Dwór Polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały I Seminarium. Warszawa: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, ss. 119-139
Ciołek, G. (1978) Ogrody polskie. Warszawa: Arkady
Jankowski, E. (1888) Ogród przy dworze wiejskim. Warszawa, nakładem autora
Łozińska, M. (2010) W ziemiańskim dworze. Codzienność, obyczaj, święta, zabawy. Warszawa: PWN
Majdecki, L. (1981) Historia ogrodów. Przemiany formy i konserwacja. Warszawa: PWN
Markowski, M.B. (1993) Obywatele ziemscy w województwie kieleckim 1918-1939. Kielce: Kieleckie Towarzystwo Naukowe
Molik, W. (1999) Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna. Poznań: Wydawnictwo Poznańskie
Różańska, A. (2008) Historia europejskiej sztuki ogrodowej. W: A. Różańska, T. Krogulec, J. Rylke (red.) Ogrody. Historia architektury i sztuki ogrodowej. Warszawa: Wyd. SGGW, ss. 42-142
Rylke, J. (2008) Metamorfozy formy w architekturze i sztuce ogrodowej. W: A. Różańska, T. Krogulec, J. Rylke (red.) Ogrody. Historia architektury i sztuki ogrodowej. Warszawa: Wyd. SGGW, ss.143-228
Strumiłło, J. (1862) Ogrody północne, tom II. Wilno: nakł. Księgarni Rubena Rafałowicza
Strumiłło, J. (1844) Ogrody północne, tom III. Wilno: nakł. Księgarni Rubena Rafałowicza
Traczyński, E. (2001) Wieś świętokrzyska w XIX i XX wieku. Kielce: Regionalny Ośrodek Studiów i Ochrony Środowiska Kulturowego w Kielcach
Zachariasz, A. (2000) Dwudziestowieczne ogrody dworskie w świetle wybranych publikacji i realizacji. W: Dwór Polski. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały V Seminarium. Warszawa: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, ss. 313-327
Zachariasz, A. (2002) Ogród dworski – wybrane charakterystyczne elementy i motywy. W: Dwór Polski. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały VI Seminarium. Kielce: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, ss. 353-375
Zachariasz, A. (2006) Dwór polski – kwiaty w domu i ogrodzie. W: Dwór Polski. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały VIII Seminarium. Kielce: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, ss. 237-262
Żenkiewicz, J. (2008) Dwór polski i jego otoczenie. Kresy Północno-Wschodnie. Toruń: wyd. Adam Marszałek
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: